Kilkaset osób wzięło udział w pikiecie protestacyjnej przed starachowickim zakładem MAN. Pracownicy domagają się podwyżek pensji o 10 procent i wypłacenia premii rocznej oraz podjęcia rozmów z zarządem o przyszłości zakładu.
Jan Seweryn, przewodniczący Solidarności w MAN Bus, wyjaśnia, że w tym momencie, zarząd proponuje niespełna dwuprocentową podwyżkę, a brak premii rocznej motywuje brakiem zgody związkowców na elastyczny czas pracy.
– My jesteśmy bardzo elastyczni, kilkanaście dni urlopu, pracownicy mają przydzielone zgodnie z potrzebami produkcji. Zgadzamy się na godziny nadliczbowe i pracę w soboty, oczekujemy podjęcia rozmów o sytuacji w zakładzie i realnych podwyżek płac – mówi Jan Seweryn.
Pikieta odbyła się w czasie, kiedy pracę kończyła pierwsza zmiana, a rozpoczynała druga. Około 400 osób wyrażało swój sprzeciw wobec polityki firmy. Jak mówili, rosnąca inflacja powoduje, że ich realne płace są coraz niższe.