W rozegranym w sobotę (29 października) meczu PGNiG Superliga: Łomża Industria Kielce podejmowała MKS Zagłębie Lubin.
Mecz od początku przebiegał pod dyktando kieleckiej drużyny i zakończył się jej zwycięstwem 39:30.
Łomża Industria Kielce – Zagłębie Lubin 39:20 (18:8)
Łomża Industria: Kornecki – A. Dujszebajew 3, Moryto 4, Karalek 16, D. Dujszebajew, Thrastarson, Olejniczak, Sanchez-Migallon, Remili 1, Tournat 3, Sićko 5, Wiaderny 4 (1 z rzutu karnego), Gębala 3. Kary: 8 minut.
Krzysztof Lijewski, drugi trener Łomża Industria Kielce: Bardzo się cieszymy, że wszyscy zakończyli mecz w zdrowiu. To dla nas bardzo trudny okres, bo mamy wiele meczów, duże obciążenie i mało treningów. Przed spotkaniem z Zagłębiem nie trenowaliśmy, bo do Kielc dotarliśmy w piątek wieczorem. Dlatego tym bardziej jesteśmy dumni z postawy zespołu, który nie zlekceważył przeciwnika, choć wiedzieliśmy, że rywale przyjadą w osłabionym składzie. W naszej drużynie zagrało wszystko: bramka, obrona, atak. Może odrobinę szwankowała skuteczność, ale przy takim wyniku zawsze wkrada się luz. Daliśmy pograć wszystkim zawodnikom, zachowaliśmy rotacje. Teraz możemy w spokoju przygotowywać się do kolejnego meczu. Jeśli chodzi o Artsema Karaleka, to cały czas udowadnia, że zawsze jest głodny gry. Jest jednym z najlepszych obrotowych na świecie i cieszymy się, że mamy go w drużynie.
Artsem Karalek, obrotowy Łomża Industria Kielce: Dziś nie można narzekać na to, ile rzuciłem bramek! Dobrze przygotowaliśmy się po meczu w Celje, choć mieliśmy tylko 48 godzin przerwy. Zrobiliśmy swoją robotę, najważniejsze, że obyło się bez kontuzji. Czy kiedyś wcześniej zdobyłem 16 bramek? Tak, ale miałem wtedy 17 lat i grałem dla młodzieżowej reprezentacji Białorusi. Dziś miałem swój dzień, ale nie sądzę, żeby koledzy grali specjalnie na mnie. Było zespołowo, nie szliśmy na rekord. Nawet nie liczyłem bramek. Myślałem, że mam ich 12 czy 13.
Jarosław Hipner, trener MKS Zagłębie Lubin: Spodziewaliśmy się walki, mimo bardzo okrojonego składu, w jakim stawiliśmy się w Kielcach. W Lubinie zostało 5 czy 6 zawodników ze względu na kontuzje. Na nasze możliwości walczyliśmy, ale wynik pokazał, na ile. Zmarnowaliśmy cztery czy pięć okazji stuprocentowych, gdyby nie to, różnica byłaby trochę mniejsza, ale to wszystko.