Piłkarze Korony Kielce nie wygrali dziewięciu kolejnych meczów w PKO BP Ekstraklasie. Seria bez zwycięstwa jest jeszcze dłuższa jeśli dołożymy do niej przegrane 0:1 spotkanie 1/16 finału Fortuna Pucharu Polski z Górnikiem Łęczna.
Ostatni raz „żółto-czerwoni” cieszyli się ze zdobycia trzech punktów 27 sierpnia w Radomiu, po pokonaniu 2:0 miejscowego Radomiaka. W następnych ligowych starciach sześciokrotnie schodzili z boiska pokonani, a trzy mecze zakończyły się remisami.
Trochę nadziei w serca kibiców wlała ostatnia potyczka w Poznaniu z Lechem. Co prawda mistrz Polski wygrał przy Bułgarskiej (3:2), ale stracił dwie bramki. Gola dającego zwycięstwo, gospodarze strzelili dopiero w doliczonym czasie gry, a wcześniej to kielczanie mieli okazję do objęcia prowadzenia. W drugiej połowie drużyna prowadzona przez Kamila Kuzerę toczyła wyrównany bój z faworyzowanym przeciwnikiem.
– Jestem naprawdę dobrej myśli. Wierzę, że ten zespół będzie szedł do przodu, że nabierze pewności siebie, bo z pewnością nie zasługuje na to, żeby być w tym miejscu, w którym jest – podkreślił 39-letni szkoleniowiec.
– Myślę, że możemy wyjechać stąd z podniesionymi głowami. Wiadomo, że na tę chwilę potrzebujemy przede wszystkim punktów, ale to spotkanie musi nas podbudować i ten „mental” pójdzie w górę. Na pewno nie poddamy się tak łatwo i o trzy punkty zawalczymy w ostatnim tegorocznym meczu z Widzewem Łódź – powiedział pomocnik Jacek Podgórski.
Korona, która po szesnastu kolejkach PKO BP Ekstraklasy ma na koncie zaledwie trzynaście punktów, zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli. Co prawa starta do bezpiecznej lokaty wynosi zaledwie punkt, ale kieleckiego beniaminka czeka wiosną trudna walka o utrzymanie się w elicie.