Europoseł Prawa i Sprawiedliwości Dominik Tarczyński pyta o źródła niejasnych zarobków Radosława Sikorskiego.
Jak podaje portal tvp.info, eurodeputowany Platformy Obywatelskiej zadeklarował zewnętrze dochody w wysokości 40 tys. euro miesięcznego wynagrodzenia za „konsultacje”.
Sprawa jest pokłosiem analizy deklaracji majątkowych, jaką przeprowadziła Transparency International EU (biuro unijne walczące z korupcją). Wynikało z niej, że prawie jedna czwarta spośród 704 europosłów wskazała zewnętrzne dochody.
Jak informuje portal, szczególną uwagę zwrócono na europosła PO Radosława Sikorskiego, który zadeklarował 40 tys. euro miesięcznego wynagrodzenia za „konsultacje”.
Dominik Tarczyński powiedział portalowi, że to „ogromne pieniądze”, a eksperci podkreślają, że nie wiadomo, za co one są.
– Sam fakt ich zgłoszenia nie oznacza, że nie trzeba wykazać pracy, jaką się wykonało. Myślę, że te dowody to podstawa aby ustalić, od kogo dostawał pieniądze, w jakich kwestiach, czego dotyczyło doradztwo i czy nie ma konfliktu interesów. Każdy poseł podpisuje zobowiązanie, że takich konfliktów nie ma. Okazuje się teraz, że 27 proc. posłów PE ma przychody z zewnątrz, ale Sikorski jest tutaj liderem wśród wszystkich europosłów – zaznaczył świętokrzyski europoseł. Dodał, że wyjaśniania wymaga też, czy konsultacje nie dotyczyły krajów trzecich i czy nie doszło do konfliktu interesów. Ważne jest też, jakich zagadnień dotyczyły.
W rozmowie z portalem Dominik Tarczyński powiedział, że od dwóch miesięcy czekał, by osobiście zapytać o tę sprawę Sikorskiego na komisji spraw zagranicznych, w której obaj zasiadają, ale do takiego spotkania nie doszło. Dlatego też zapowiedział skierowanie zapytanie do przewodniczącej Parlamentu Europejskiego Roberty Metsoli.
W tvp.info Dominik Tarczyński przypomniał ostatnie skandale wokół europosłów i części unijnych urzędników. Podkreślił, że w świetle tych wydarzeń przewodnicząca Parlamentu Europejskiego zapowiedziała, że skupi się na kwestiach finansowych, uszczelnieniu systemu i kontroli w PE.
Sprawa niewyjaśnionych dochodów budzi kontrowersje zwłaszcza w kontekście afery korupcyjnej sprzed kilku dni, w którą była zamieszana była już wiceszefowa Parlamentu Europejskiego, grecka europosłanka Eva Kaili.