W wigilijne popołudnie, na peronach dworca kolejowego w Kielcach – pustki. Niektórzy jednak wybierają się w ostatniej chwili na święta i pociąg jest dla nich najwygodniejszym środkiem transportu.
Oczekująca na pociąg, w tymczasowej poczekalni, pani Danuta, przyznaje, że pociągami podróżuje niezmiernie rzadko, ale dzisiaj musi skorzystać z tej formy komunikacji, bo jedzie do syna na Wigilię.
– Jadę na święta do syna, który mieszka w Łącznej. Wiozę ze sobą wszystko na kolację wigilijną: pierogi z serem, barszcz z ziemniakami oraz śledzia w sosie koperkowym. To są moje lekkostrawne posiłki, bo mam dietę — wyjaśniła pani Danuta. Dodała, że jest mile zaskoczona, że bilet kosztował niecałe 7 złotych.
Natomiast pani Władysława denerwowała się, że panie w okienkach nie udzielają informacji o odjazdach, a kontener, w którym zorganizowano poczekalnię ma okna skierowane w stronę przeciwną od torów, co uniemożliwia obserwację.
Wracająca po pracy pani Wiesława, kierownik pociągu, który właśnie skończył kurs z Częstochowy do Kielc, przyznała, że święta spędzone w podróży, to żadna nowość.
– Taka praca. To jest służba, na szczęście rodzina zawsze na mnie czeka — zaznaczyła.
Uśmiechniętej kierowniczce pociągu oraz wszystkim podróżnym życzymy po kolejarsku samych zielonych semaforów.