Prace na newralgicznym skrzyżowaniu Alei Tysiąclecia Państwa Polskiego i Alei Solidarności w Kielcach zostały przerwane. Wykonawca, firma Trakt domaga się dopłacenia do kontraktu 7 mln zł, czyli ponad 30 proc. obecnie obowiązującej kwoty. Miejski Zarząd Dróg twierdzi, że będzie na ten temat rozmawiał z wykonawcą, ale jednocześnie określa zejście z placu robót, jak nieakceptowalne.
O sprawie informowało już Radio Kielce.
Pytany o to, jak długo będą trwały rozmowy, rzecznik Miejskiego Zarządu Dróg, Jarosław Skrzydło odmówił komentarza. Powiedział tylko, że obecne stanowisko MZD zostało przedstawione w wydanym komunikacie.
Kieleccy radni nie kryją zaskoczenia, a także zaniepokojenia zaistniałą sytuacją. Kamil Suchański, przewodniczący klubu Bezpartyjni i Niezależni jest zdania, że tempo prac od dłuższego czasu pozostawiało wiele do życzenia.
– Decyzja wykonawcy jest ryzykowna, ponieważ MZD ma teraz prawo wypowiedzieć umowę. Waloryzacja kontraktu zawsze jest możliwa do uwzględnienia. Jednak obie strony powinny to między sobą ustalić w ramach zawartej umowy. Jeśli jednak te roszczenia są nieakceptowalne przez jedną ze stron. Spór powinien rozstrzygnąć sąd – mówi.
Radny jest zdania, że sytuacja jest bardzo trudna dla kieleckiego ratusza. Jednak władze miasta muszą poważnie przemyśleć każdy kolejny ruch.
– Sam nadzór i realizacja tego kontraktu pozostawia wiele do życzenia. Myślę, że już teraz można powiedzieć, że przetarg na tę inwestycję był wadliwie ogłoszony. Miasto powinno dążyć do skrócenia terminu prac, a także zabiegać o wprowadzenie obowiązku pracy dwuzmianowej. Tymczasem zamawiający tego nie dopilnował – dodaje Kamil Suchański.
Podobnego zdania jest Piotr Kisiel z klubu Prawa i Sprawiedliwości, który uważa, że osiągniecie kompromisu w tej chwili będzie bardzo trudne.
– Mam nadzieję, że prace zostaną szybko wznowione, a kielczanie nie będą musieli borykać się z jeszcze większymi utrudnieniami. Główny ciężar tego w jaki sposób sprawa zostanie rozwiązania zależy jednak od postawy kieleckiego ratusza. Wierzę, że władze miasta zrobią wszystko co w ich mocy, żeby nie doprowadzić do sytuacji gdzie problem będzie postawiony w zero-jedynkowy sposób. Wtedy rozwiązanie problemu będzie polegało tylko na dołożeniu brakujących pieniędzy. Nie zapominajmy, że wykonawca już wcześniej zgłaszał swoje oczekiwania względem waloryzacji kontraktu. Czekam na więcej informacji w tym temacie – komentuje.
Pierwotna wartość inwestycji, to niemal 23 mln zł, z czego 85 proc. stanowi dofinansowanie unijne z programu Polska Wschodnia.