Większość czasu zajmują mu studia doktoranckie w USA, ale znalazł także czas na koncerty w Europie oraz na dokończenie pracy przy debiutanckiej płycie. Pochodzący z Kielc Kamil Pacholec – finalista 18. Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina na przerwę świąteczną wrócił do rodzinnego domu. Znalazł też czas na wizytę w Radiu Kielce.
Pod koniec sierpnia Kamil Pacholec rozpoczął naukę w amerykańskiej uczelni – Frost School of Music at the University of Miami, u prof. Kevina Kennera – światowej sławy pianisty, laureata drugiej nagrody na 12. Międzynarodowym Konkursie Pianistycznym im. Fryderyka Chopina w Warszawie. Przyznał, że studia mocno go angażują.
– To są pogłębione studia: i nad teorią muzyki, ale też nad tą stroną praktyczną. Także bardzo się cieszę z tego wyjazdu. Tam uniwersytety funkcjonują trochę inaczej niż w Polsce, więc musiałem się do tego trybu przyzwyczaić, ale jestem zadowolony z tego wyboru. Bez wątpienia te studia wymagają poświęcania dużej ilości czasu. Trzeba tam przebywać przez większość semestru czy roku, ale na ile pozwala mi na to uczelnia, staram się też koncertować – wyjaśnił.
Spotkanie z legendą, w legendarnym miejscu
W październiku tego roku kielczanin wystąpił m.in. w Londynie oraz w Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Natomiast w grudniu Kamil Pacholec wziął udział w, jak powiedział, szczególnym dla niego recitalu, poświęconym pamięci Artura Rubinsteina. Wydarzenie odbyło się w legendarnym Carnegie Hall w Nowym Jorku.
– Zostałem zaproszony przez Fundację im. Artura Rubinsteina. Było to wydarzenie z jednej strony upamiętniające tego artystę, a z drugiej promocja polskiej, młodszej pianistyki. Na sali były córki wielkiego pianisty: panie Ewa i Alina Rubinstein. Z obiema paniami chwilę rozmawiałem po koncercie. Pani Ewa wspominała swojego ojca, to, co mówił o muzyce Chopina i jak sam wykonywał muzykę Albeniza w Carnegie Hall jeszcze w latach 60. XX wieku. Zresztą, program mojego recitalu w pewnym stopniu nawiązywał do koncertów Rubinsteina – tłumaczył.
Kamil Pacholec przyznał, że ten koncert był pewnym spełnieniem jego marzeń.
– Po pierwsze samo miejsce – jest to jedna z najważniejszych na świecie sal koncertowych. Każdy muzyk chce wypaść jak najlepiej, daje całego siebie na takim recitalu. To też jest wspaniałe uczucie, że ktoś mi pozwolił zagrać na takiej scenie. W średniej sali Carnegie Hall – Zankel Hall, w której występowałem, jest znakomita akustyka, znakomity fortepian. Z drugiej strony, pozostaje się cieszyć tym występem, i wychodzić bez kompleksów, żeby pokazać, co się umie – zaznaczył.
Debiutancki krążek
Ale koncert był ważny także ze względu na samego Artura Rubinsteina, który miał duży wpływ na kielczanina.
– Był postacią, która w pewnym sensie mocno mnie inspirowała do gry na fortepianie, kiedy jeszcze stawiałem pierwsze kroki na scenach w Kielcach czy w innych miejscach w Polsce. Chyba ta jego pasja i to, jak on widział muzykę w swoim życiu, jak muzyka była ważna dla niego, mocno wtedy oddziaływało na mnie. Zresztą, cały czas doceniam tego artystę, jego muzykalność i uważam, że był jednym z najwybitniejszych pianistów w historii – powiedział.
W grudniu światło dzienne ujrzała debiutancka płyta Kamila Pacholca, zatytułowana „Kamil Pacholec. Piano recital”. Jak mówi, pracował nad nią przez ostatnie miesiące.
– Nawet kiedy już byłem w Stanach Zjednoczonych montowaliśmy te nagrania „przez ocean”, co nie było łatwe, ale cieszę się, że płyta mogła się ukazać. Jest na niej oczywiście muzyka Fryderyka Chopina – część utworów konkursowych, ale znalazły się też utwory innych kompozytorów, m.in. Aleksandra Skrabina, Ignacego Jana Paderewskiego oraz współcześnie żyjącego twórcy – Michała Dobrzyńskiego. Także repertuar jest zróżnicowany, ale obracający się wokół tej stylistyki romantycznej. Chciałem jednak, by była tam muzyka, której nie można było zbyt często usłyszeć na moich koncertach – stwierdził.
Płyta jest dostępna w platformach streamingowych, ale ma się też pojawić stacjonarnie w wybranych księgarniach.
Plany na 2023 rok
Kamil Pacholec ocenił, że mijający, 2022 rok, był dla niego ważnym czasem.
– Dużo się wydarzyło. Był to czas wielu koncertów, pełen zmian. Właściwie zaraz po ukończeniu studiów w Bydgoszczy, wyleciałem do Stanów. Miałem też okazję stworzyć nowe plany na kolejne lata, obrać sobie kierunek rozwoju, związany właśnie ze studiami. Mam nadzieję, że przyszłe lata także będą satysfakcjonujące, pełne rozwoju i spotkań z publicznością, bo to jest coś, co uwielbiam robić i mam nadzieję, że będę mógł kontynuować tę moją działalność koncertową – powiedział.
Kamil Pacholec ma już pierwsze występy zaplanowane na przyszły rok. Te najbliższe, to m.in. w lutym występ w Miami na zaproszenie fundacji chopinowskiej. W marcu zagra w Filharmonii Narodowej w Warszawie, a pod koniec marca wystąpi z Sinfonie Orchester Berlin w Filharmonii Berlińskiej.