Czy samorząd Kielc ponownie będzie rozdawał czujniki czadu? Zabiega o to kielecki radny Marcin Stępniewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Zwraca przy tym uwagę, że w szczytowym okresie sezonu grzewczego władze miasta nadal nie podjęły decyzji w sprawie kontynuowania programu zakupu urządzeń wykrywających tlenek węgla.
Marcin Stępniewski przypomina, że miejski program zakupu czujników czadu zapoczątkował Wojciech Lubawski. Jednak pod koniec ubiegłego roku obecne władze miasta zrezygnowały z jego kontynuacji, co w opinii radnego stanowi rażący przykład oszczędzania na życiu i zdrowiu mieszkańców Kielc.
– Jestem przekonany, że te urządzenia uratowały wiele osób. Jednak z niejasnych dla mnie przyczyn, prawdopodobnie związanych z oszczędnościami, prezydent Bogdan Wenta zrezygnował jakiś czas temu z finansowania tej inicjatywy. W mojej opinii to błąd. Mieszkańcy Kielc powinni być bezpieczni. Wskazane jest, by prezydent miasta znalazł na ten cel pieniądze, tym bardziej że praktycznie w każdym tygodniu słyszymy o przypadkach zatrucia czadem – argumentuje.
Z kolei rzecznik prezydenta Kielc, Marcin Januchta twierdzi, że ratusz nie bagatelizuje kwestii dotyczących bezpieczeństwa kielczan. Nie wiadomo jednak czy i kiedy władze miasta podejmą decyzję w tej sprawie.
– W tym momencie prowadzone są analizy dotyczące możliwości finansowych realizacji takiego programu, jak również tego, jak duże jest realne zapotrzebowanie na tego rodzaju czujniki. Przy poprzedniej akcji było to blisko 28 tys. urządzeń. Wiemy, że niektóre spółdzielnie prowadziły działania zmierzające do likwidacji piecyków gazowych – dodaje.
Przypomnijmy, że w 2016 r. za kadencji prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, miasto zakupiło czujniki czadu za kwotę ok. 1,3 mln zł, by nieodpłatnie użyczyć je mieszkańcom i w ten sposób chronić ich życie. Jednak większość urządzeń straciła już swoją ważność, która trwa ok. 5 lat. W związku z tym kielczanie są proszeni o ich zwrot do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie w Kielcach w celu utylizacji.