Wraca temat tak zwanych pustych porad lekarskich. Większość pacjentów przed rezygnacją z wizyty wciąż nie informuje o tym placówki. W efekcie lekarz czeka, pacjenta nie ma, a z porady mógłby skorzystać inny chory. Narodowy Fundusz Zdrowia i placówki medyczne mówią tu jednym głosem.
Kilka lat temu kujawsko-pomorski NFZ badał skalę problemu i poprosił placówki medyczne o podliczenie tak zwanych pustych porad.
– Uzyskaliśmy informacje, że nawet do 40 procent pacjentów nie zgłaszało się na wizytę i tej wizyty nie odwoływało – mówiła Barbara Nawrocka rzeczniczka kujawsko-pomorskiego NFZ.
A jak jest teraz? Niech przykładem będzie Szpital Uniwersytecki im. dr. Jurasza.
– Tylko w grudniu nie przyszło na wizytę bez wcześniejszej rezygnacji przeszło 3,5 tys. osób – mówi Marta Laska, rzeczniczka lecznicy.
– Możemy powiedzieć, że są to niewykorzystane wizyty, z których mogliby skorzystać inni pacjenci, gdybyśmy wcześniej mieli informację, że dana wizyta nie dojdzie do skutku (…) – dodaje.
Mamy też zsumowane dane, które przekazane zostały przez placówki medyczne w regionie. W całym ubiegłym roku w poradniach kardiologicznych nie pojawiło się – mimo wcześniejszej rejestracji – ponad 11,2 tys. osób. Jeśli chodzi o poradnie endokrynologiczne było ponad 4,3 tys. takich „pustych” wizyt. U onkologów nie pojawiło się prawie 6 tys. wcześniej zarejestrowanych pacjentów. To pokazuje skalę problemu.