Około 300 osób pokonało dziś (sobota, 21 stycznia) trasę z Suchedniowa do Bodzentyna w 30. Marszu Szlakiem Powstańców Styczniowych. Najmłodszy miał 9, a najstarszy 82 lata – poinformował komendant marszu, Daniel Woś.
– Cieszy mnie to tym bardziej, że pierwszy marsz organizował mój ojciec Tadeusz Woś. Nie dożył dzisiejszej rocznicy, ale jego dzieło widać w kontynuacji tego marszu. Bierze w nim udział corocznie kilkaset osób, przyjeżdżają nie tylko z naszego województwa, ale także z Warszawy, Krakowa czy Limanowej – wymienia.
Marsz zakończył się w Bodzentynie. To jedno z najważniejszych, obok Wąchocka, Szydłowca i Suchedniowa, miejsc na powstańczej mapie. Tu działali dowódcy: Marian Langiewicz i Józef Hauke-Bosak. Dziś o znaczeniu tego miejsca i roli powstania w dziejach Polski mówił szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych, Jan Józef Kasprzyk.
– 160 lat temu w wielu dworach, mieszkaniach i chałupach szykowano się do walki. To był dzień przygotowania do powstania, przekuwano kosy i czyszczono broń. W nocy z 21 na 22 stycznia 1863 roku tysiące polskich patriotów wydało okrzyk „Jeszcze Polska nie zginęła!”. Wypowiedzieli wojnę Moskwie w imię niepodległości. Poszli się bić o to, co święte: o wolność, honor i godność. Świat patrzył wtedy z podziwem na czyn powstańców, prasa zachodnia pisała o nich z uznaniem, ale wsparcia nie było. To powstanie, choć nieudane militarnie, ukształtowało i wychowało pokolenie następne, które wywalczyło niepodległość. Legiony Piłsudskiego wyszły z Oleandrów w 50. rocznicę stracenia na stokach Cytadeli Romualda Traugutta. Legioniści szli do walki z pieśnią powstańców styczniowych na ustach. Oni dokończyli to powstanie po ponad pół wieku – dodał minister.
Podczas uroczystości odsłonięto tablicę poświęconą pierwszej defiladzie, jaką w rocznicę wybuchu powstania zorganizował generał Józef Hauke-Bosak w Bodzentynie.
– 22 stycznia 1864 roku, w pierwszą rocznicę wybuchu powstania, na bodzentyńskim rynku odbył się przegląd oddziałów wojskowych. Pod komendą gen. Hauke-Bosaka zgromadziło się blisko 5 tys. żołnierzy. Wśród nich byli również mieszkańcy Bodzentyna i okolicznych wsi. Po przedstawieniu dalszych działań i rewii wojskowej, dowódca wydał ucztę dla zaproszonych gości ze wszystkich stanów – przypomniała Maria Domańska-Nogajczyk.
Tablica upamiętniająca te wydarzenia została wmurowana w ścianę biblioteki Publicznej przy Górnym Rynku w Bodzentynie, z inicjatywy prof. Urszuli Oettingen, Marii Domańskiej-Nogajczyk i Witolda Combera.
Obecny na uroczystości senator Krzysztof Słoń mówił, że marsz z Suchedniowa do Bodzentyna przypomina o odwadze naszych przodków.
– Oni nie bacząc na chłód, ból i niebezpieczeństwo szli do walki. Pamiętajmy o tym, przebywając w naszych ciepłych domach, że było pokolenie Polaków, którzy wywalczyli nam wolność.
Uroczystościom w Bodzentynie towarzyszyła rekonstrukcja obozu powstańczego, przygotowana przez Grupę „Stara wiara”. Grzegorz Szymański, jeden z rekonstruktorów zaznacza, że na co dzień każdy działa w innej grupie, ale na wyjątkowe okoliczności pasjonaci historii przygotowują specjalny program.
– Dziś pokazujemy, jak mogło wyglądać obozowisko powstańcze. Mamy kowala, który przekuwa kosy na bojowe, jest lazaret, w którym kona młody powstaniec, a zajmuje się nim szlachcianka z pobliskiego dworu, jest w końcu zakonnik, który niesie pociechę duchową. To pozwala na przybliżenie realiów historycznych w przystępny sposób, a że metoda się sprawdza, widzimy po zainteresowaniu osób odwiedzających nasze obozowisko – dodał.
Jutro (22 stycznia) trzeci dzień uroczystości. O 11.00 przy dworku Langiewicza w Wąchocku zostaną złożone kwiaty. Później odbędzie się część oficjalna przy pomniku powstańców, a o 12.00 rozpocznie się msza święta w klasztorze ojców cystersów.