Ponad sto osób upamiętniło w Opatowie 160. rocznicę wybuchu Powstania Styczniowego. Uroczystości odbyły się przy pomniku straconych powstańców na placu Promenada. Salwę honorową oddał Małogoski Oddział Powstańczy 1863 r Klub Historyczny.
– Ziemia polska, szczególnie świętokrzyska jest przesiąknięta krwią powstańczą – mówił starosta opatowski Tomasz Staniek.
– Ten pomnik, przy którym się znajdujemy, został postawiony dopiero w 1916 roku, wówczas ustawiono tu drewniany krzyż. W 1920 roku, po odzyskaniu niepodległości, stanął krzyż metalowy. Dziesięć lat temu miejsce zostało odnowione i wygląda godnie – dodał starosta.
Z kolei burmistrz Opatowa Grzegorz Gajewski wymienił Powstanie Styczniowe jako ważny element dążenia do wolnej ojczyzny, który otworzył drogę do innych zrywów.
W uroczystości brali udział także przedstawiciele służb mundurowych. Nadleśniczy Nadleśnictwa Ostrowiec Świętokrzyski Adam Podsiadło podkreślił znaczenie lasów w powstańczej walce.
– Powstańcy ukrywali się w lasach. Bitwy toczono wśród drzew, później leśniczówki były miejscem odpoczynku i leczenia żołnierzy – mówił.
Druga część uroczystości miała już miejsce w Domu Muzealnym przy ulicy Szpitalnej. Tam o związkach Powstania Styczniowego z Opatowem i regionem opowiadał regionalista Andrzej Żychowski. Następnie pokaz uzbrojenia powstańca i jego ubiór zaprezentowali rekonstruktorzy z Małogoskiego Oddziału Powstańczego 1863 r Klub Historyczny, który działa przy DK Małogoszcz.
Zbiorowa mogiła powstańców styczniowych obok szpitala w Opatowie, to pamiątka po wydarzeniach z 30 kwietnia 1864 roku. Ma formę grobu z krzyżem i tablicą, na której są nazwiska powstańców oraz miejsce ich stracenia. Według historii, Rosjanie najpierw, w wyniku donosu Polaka Tomasza Błaszkiewicza, schwytali jednego z żandarmów, nazwiskiem Butrymowicz. Ten, poddany przesłuchaniom, wyjawił miejsce pobytu pozostałej szóstki. Jak napisał zasłużony dla Opatowa badacz przeszłości i nauczyciel Stefan Kotarski „30 kwietnia 1864 roku o godzinie 6 rano na wzgórzu koło szpitala świętego Leona zawisło na szubienicy sześciu stróżów polskiego porządku wojskowego: Alfons Bielski, lat 25, ze wsi Konopiska, Jacek Grdeń, lat 20, ze wsi Brzustowa, Stefan Jagiełło, lat 20, ze wsi Olszownica, Józef Wąsikiewicz, lat 18, ze wsi Olszownica, Adam Ważycki, lat 20, ze wsi Bardo i Lucjan Wyszomirski, lat 26, z miasta Zawichostu”. Jeden z żandarmów, który zdradził, miał zachować życie, choć podobno skazano go na zesłanie w głąb Rosji.