Dziś (16 lutego) Tłusty Czwartek. Od wczesnego rana kielczanie ustawiają się w kolejkach przed cukierniami. Jedną z najbardziej obleganych jest znajdująca się na podwórzu cukiernia przy ul. Małej, popularnie nazywana „u Dziadka”.
W kolejce po pączki stała pani Basia, która twierdzi, że w tej niepozornej bramie u Zygmunta Pańszczyka można kupić najlepsze pączki w Kielcach.
– Kupuje tutaj od zawsze, moje dzieci nie chcą jeść innych pączków. Pan Zygmunt i jego rodzina wkładają dużo serca w przygotowanie pączków, ciastek no i wszystkich łakoci. Nie ma nic sztucznego. Wszystkie składniki są naturalne, a smak jak z dzieciństwa. Tłusty czwartek to dzień, w którym nie liczymy kalorii, dlatego dzisiaj nie będę się ograniczać – dodaje.
Pan Zygmunt, czyli legenda kieleckiego cukiernictwa, zakład przy ul Małej prowadzi od 64 lat. Jak mówi, jego najdłuższe przygotowania do tłustego czwartku trwały 38 godzin. Ujawnił na czym polega sekret udanych pączków.
– Idealny pączek nie może być ani za duży, ani za mały. Ma być w sam raz na jeden raz. Bardzo ważna jest marmolada. Pączki obowiązkowo trzeba smażyć z nadzieniem, wtedy jego aromat jest w całym ciastku. Nie wolno go nabijać po usmażeniu. Teraz ludzie robią inaczej, ale my działamy tradycyjnie, bo to właśnie tradycja jest naszym tajnym sekretem udanych pączków – mówi cukiernik.
Jak dodaje syn właściciela Dariusz Pańszczyk, tłusty czwartek to dla cukierni dzień, w którym szczególnie brakuje rąk do pracy, ponieważ każdy chce zjeść chociaż jednego pączka. Dlatego w pracy pomagają synowie.
– Z tatą pracuje 30 lat. Synów też ściągnąłem, taki to nasz bardzo rodzinny interes. Miłość i pasja do cukiernictwa została nam wpojona dawno, dawno temu. Staramy się przekazywać tradycję młodszym pokoleniom. Nasze pączki wyróżnia smak i tajemnica, którą w sobie skrywają – podkreśla.
Wiele osób można było spotkać m.in. przy Świecie Słodyczy oraz w Pączkarni Tradycyjnej. Jak przyznawali mieszkańcy Kielc, na dobrego pączka warto poczekać.
– Stoimy z koleżankami w kolejce, bo naszym zdaniem tu, przy ulicy Sienkiewicza są najlepsze. Dla mnie najsmaczniejsze nadzienie to porzeczkowe. Jest kwaśne, co idealnie przełamuje słodki smak ciasta i lukru. Koniecznie musi być na ciepło – mówi Zuzia.
Pani Sylwia przyszła do Świata Słodyczy po 10 pączków. – Kupuje je dla czterech osób. Może ktoś będzie miał ochotę na więcej – mówi z uśmiechem.
Podobnego zdania są Sylwia i Konrad, którzy przyszli do cukierni po słodkości dla koleżanek i kolegów z pracy. – Kupiliśmy 20 pączków i kilogram faworków. To dla 15 osób. Wystaliśmy się trochę w kolejce, ale było warto. Wszystkie są z nadzieniem różanym. Mają lukier lub puder – dodają.
Pani Anna dzisiaj planuje zjeść jednego pączka. – Moim zdaniem najlepsze są te z marmoladą. Dziś wygrywa tradycja – mówi.
Lidia Broniś ze Świata Słodyczy zauważa, że kolejka miłośników słodyczy ustawiła się przed lokalem już z samego rana. – Surowce przygotowujemy wcześniej, ale pączki smażymy zawsze na ostatnią chwilę. Nie jesteśmy w stanie policzyć, ile w ciągu dnia ich wydamy. Po prostu robimy na bieżąco – mówi. Dodaje jednocześnie, że dużym zainteresowaniem cieszą się także faworki.
Obok tradycyjnych pączków coraz modniejsze stają się również pączki wegańskie, które przygotowywane są bez jajek, ale z dodatkiem mleka roślinnego i oleju kokosowego.
Aby spalić jednego pączka, należy przez kwadrans wchodzić po schodach, pół godziny jeździć na rowerze, albo przez ponad dwie godziny odkurzać.