Dwa różne oddziały partyzanckie, ale jeden cel. „Jędrusie” oraz żołnierze „Ponurego”. O różnicach, a także podobieństwach w funkcjonowaniu między obiema organizacjami rozmawiano w kieleckim Centrum Edukacyjnym IPN „Przystanek Historia”.
Jednym z prelegentów był dr Marek Jedynak, dyrektor Oddziału IPN w Białymstoku, który podkreślił, że żołnierze „Ponurego”, a później „Nurta” byli członkami Armii Krajowej, czyli sił zbrojnych w kraju. Z kolei ludzie działający w ramach organizacji „Odwet”, a następnie w oddziale partyzanckim „Jędrusie” nie byli traktowani przez władze na uchodźctwie jako wojsko.
– Była to organizacja o charakterze militarnym, zbrojnym i niepodległościowym. Jednak w żadnym wypadku nie była wojskiem. Świadczyła o tym jej struktura. Zresztą Władysław Jasiński „Jędruś”, który nigdy nie był zawodowym żołnierzem nie był w stanie stworzyć grupy zbrojnej o typowo wojskowej strukturze. Członkowie oddziału funkcjonowali na zasadzie koleżeńskości. Wzajemnego uznawania i tolerowania się. W przypadku oddziału „Ponurego” mamy do czynienia z typowym podziałem na zgrupowania, plutony, drużyny i sekcje. Różnice w sposobie organizacji sprawiały, że w trakcie wojny obie organizacje miały osobne modele działań i akcji – powiedział.
Historyk podkreśla, że mimo wielu różnic nie brakowało także podobieństw.
– Oddział Jędrusiów w 1944 roku scalił się z Armią Krajową. Jego członkowie w ramach tego samego pułku piechoty AK służyli razem z podwładnymi „Nurta”. Dla wszystkich żołnierzy najważniejsze było odzyskanie niepodległości przez Polskę. Wtedy nikt nie myślał, aby kraj mógł być inny, niż demokratyczny. Mimo późniejszego przebiegu zdarzeń ci ludzie nadal trwali, a razem z nimi Polskie Państwo Podziemne i jego tradycja – wskazał.
W dyskusji wziął udział także dr hab. Tadeusz Zych, dyrektor Muzeum – Zamek Tarnowskich w Tarnobrzegu. Badacz zwraca uwagę, że Władysława Jasińskiego „Jędrusia” cechowało również inne myślenie na temat wojny oraz służby ojczyźnie.
– Jasiński uważał, że broń to nie tylko karabin lub pistolet. Według niego o wiele bardziej rażące wroga, a przede wszystkim dające większą nadzieję było słowo. Stąd jego akcja wydawania najpierw w 1939 roku pisma „Wiadomości Radiowe”, a potem tytułu „Odwet”. Z uwagi na to, że nie był wojskowym uważał jednoznacznie, że wojna jest czasem złym dla młodych ludzi, którzy niejednokrotnie wstępowali do oddziału po to by „sobie postrzelać”. Ponadto, w przeciwieństwie do oddziału „Ponurego”, u „Jędrusiów” bardzo mocny akcent kładziono na szkolenie i edukowanie młodych. Stąd pomysł leśnej małej matury, czy podchorążówki. To było coś wyjątkowego, co wynikało z faktu, że Władysław Jasiński był cywilem i inaczej spoglądał na wojnę i otaczający go świat – tłumaczył.
Naukowiec dodaje, że obaj dowódcy mieli wiele wspólnych cech i doświadczeń.
– Obaj stworzyli oddziały partyzanckie, które na swoim terenie mogły być nazywane synonimem konspiracji zbrojnej. „Jędrusia” i „Ponurego” cechowała też niezwykła charyzma, co miało ogromne znaczenie w działaniach konspiracyjnych. Wspólnym rysem było też i to, że obaj w pewnym sensie weszli w konflikt ze swoimi zwierzchnikami. W przypadku Jasińskiego mówiono nawet, że otarł się o wyrok śmierci wydany przez AK. Z kolei „Ponury” był zmuszony opuścić Góry Świętokrzyskie i udać się na Wileńszczyznę. Byli to bez wątpienia dwaj wielcy działacze polskiego podziemia, którzy różnymi drogami szli w tym samym kierunku, czyli ku niepodległej Polsce – podkreślił Tadeusz Zych.
Wydarzenie zorganizowano w ramach obchodów 81. rocznicy przekształcenia Związku Walki Zbrojnej w Armię Krajową.