Na najbliższej sesji rady miasta kieleccy radni zajmą się projektem uchwały zakładającej m.in. umożliwienie kielczanom wejście do ratusza oraz wydziałów urzędu miasta wraz ze swoimi czworonożnymi pupilami.
Marcin Januchta, rzecznik prezydenta Kielc, wyjaśnia, że pomysł jest związany z akcją propagowania miejsc przyjaznych zwierzętom zainicjowaną w ostatnim czasie przez wiceprezydent Agatę Wojdę.
– Propozycja zakłada, aby do urzędu oraz poszczególnych wydziałów ratusza można było wejść z domowym zwierzęciem z psem lub kotem. Obecnie jest to niemożliwe. Jednak po akceptacji tej uchwały przez radnych kielczanie będą mieli prawo załatwiać urzędowe sprawy w towarzystwie swoich pupili. Wszystko w ramach jasno określonych zasad wynikających z innych odrębnych przepisów – stwierdza.
Marcin Januchta wskazuje, że przygotowana przez magistrat uchwała ma dotyczyć wyłącznie urzędu miasta. Jednak docelowo lista punktów przyjaznych zwierzętom będzie stopniowo powiększana.
– Władze Kielc chcą być w tej kwestii konsekwentne. Obecnie mówimy jedynie o możliwości wprowadzenia zwierzęcia do budynku urzędu na czas załatwienia swoich spraw. Oczywiście tam, gdzie będzie to możliwe. Przyjęcie uchwały nie będzie wiązało się z żadnymi wydatkami dla miasta – dodaje rzecznik Bogdana Wenty.
Tymczasem kieleccy radni są podzieleni w ocenie tego oryginalnego pomysłu. Ich zdaniem troska o dobro zwierząt jest godna pochwały. Rajcy zastanawiają się jednak czy jest to najważniejszy problem, z którym obecnie mierzy się miasto.
W opinii radnego Marcina Stępniewskiego z klubu Prawa i Sprawiedliwości pomysł nie jest zły. Jednak jego zasadność w kontekście aktualnej sytuacji miasta budzi poważne wątpliwości.
– W naszym mieście od jakiegoś czasu można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z takim folwarkiem zwierzęcym w ujęciu Georga Orwella. Prezydent Kielc Bogdan Wenta zamiast zajmować się kwestiami gospodarczymi, czy po prostu codziennymi problemami kielczan, jak np. dziurawe drogi, ograniczanie niektórych usług w zakresie pomocy społecznej lub niskich płac pracowników urzędu miasta i jednostek podległych miastu, obiera za priorytet tego typu kwestie. Takie uchwały oczywiście poprawiają wizerunek prezydenta. Pytaniem pozostaje jednak to, czy licują one z powagą urzędu miasta – zastanawia się radny.
Radna Anna Myślińska z Koalicji Obywatelskiej uważa, że działania miasta, mimo że dotykają błahej sprawy, to jednak mają charakter proobywatelski.
– Nie zapominajmy, że wielu interesantów odwiedzających urząd miasta ma zwierzęta, których nie mogą lub nie mają z kim zostawić w domu. Przyznaje, że w obliczu innych poważnych wyzwań, z którym boryka się miasto, jest to dość błahy problem. Myślę jednak, że nie ma potrzeby demonizować tego pomysłu, bo jest to po prostu ukłon w stronę kielczan – ocenia Anna Myślińska.
Pomysł władz Kielc krytycznie ocenia Katarzyna Suchańska z klubu Bezpartyjni i Niezależni. Zdaniem radnej jest to wyszukiwanie zastępczych tematów w sytuacji, gdy tematy związane z bieżącym utrzymaniem porządku na ulicach lub jego rozwojem są zaniedbywane.
– Ta sprawa ma dwie płaszczyzny. Jedną jest kwestia osób prowadzonych np. przez psa przewodnika, które powinny mieć do tego prawo. Mam jednak wrażenie, że władze miasta zapominają o alergikach. Sama znam urzędników, którzy mają silne uczulenie na sierść zwierząt. Dla nich obecność zwierzęcia może być uciążliwa. Podchodziłabym do tego typu pomysłów roztropnie. Nie powinniśmy zapominać o problemach niektórych ludzi, tak by zwierzęta nie utrudniały im normalnego funkcjonowania – dodaje.
O tym, czy zwierzęta będą miały prawo wejść do ratusza, zdecydują radni podczas marcowej sesji rady miasta, która odbędzie się w czwartek, 16 marca.