Rosyjskie statki z wyłączonymi transmiterami umożliwiającymi ich lokalizację przewożą ropę przez Bałtyk. W ten sposób omijają unijne sankcje. Jednostki takie określane są mianem statków „duchów”.
Kapitan Jerzy Lipiński obawia się o ich stan techniczny, gdyż często są to jednostki stare.
– Żeby statki były bezpieczne. Żeby, broń Boże, nie doszło do jakiegoś rozlewu na Bałtyku, bo wszystkie państwa powinny dołożyć starań, żeby nie wpuszczać takiego statku – powiedział Lipiński.
Wyłączenie transmiterów umożliwiających identyfikację i lokalizację statku jest niezgodne z przepisami, dodaje Jerzy Lipiński.
– Konwencja Solas wymaga, żeby ten system był włączony na statku. Tak jest poprawnie, zgodnie z przepisami on powinien być włączony nawet w porcie. Tylko zmienia się jego status.
Rosyjskie statki ładują ropę naftową w dwóch portach bałtyckich Ust-Łudze i Primorsku. Przepływają przez cieśniny duńskie, a na wysokości Maroka ropa przeładowywana jest na większe tankowce, które wożą ją do Azji.