Spektakl „W butach. Kot w butach” w Teatrze Lalki i Aktora „Kubuś” im. Stefana Karskiego w Kielcach został we wtorek, 21 marca, zagrany po raz 100. Ale to nie był jedyny powód do świętowania.
Sztuka miała premierę 5 marca 2016 roku. Od tego czasu historia błyskotliwego, odważnego i pewnego siebie kota co jakiś czas wracała na afisz. Tym sposobem zespół dobrnął do 100 przedstawienia. Aby jednak spektakl mógł być grany, konieczne było wprowadzenie zmian w obsadzie. Tak do obsady, jako Jaś – właściciel kota, w trwającym właśnie sezonie artystycznym, dołączył Rafał Iwański.
– Ale zagrałem tych spektakli już całkiem sporo, bo z tego, co naliczyłem, już ponad 30, więc prawie 1/3 z tej setki udało mi się zagrać. Bardzo lubię ten spektakl. Jego fenomen polega na tym, że wszyscy dobrze go znamy, ale jest ubrany w taki język, który jest lekki, niezobowiązujący, bardzo zabawowy, a mimo to podany w jakiś szlachetny sposób, bo posługujemy się wierszem. To rodzaj języka, który wymaga trochę większego skupienia od widza, ale dzięki temu rytm tego spektaklu jest łatwiejszy do utrzymania przez nas aktorów – tłumaczył Rafał Iwański.
Kotki na widowni
Na widowni zasiadły dzieci, które założyły elementy nawiązujące do wyglądu kota lub przebrane za te zwierzęta, a po spektaklu mogły sobie zrobić pamiątkowe zdjęcie z tytułowym bohaterem bajki, w którego się wciela Zdzisław Reczyński.
We wtorek aktorzy „Kubusia” mieli więcej powodów do świętowania, ponieważ 21 marca jest obchodzony Światowy Dzień Lalkarstwa.
Piotr Bogusław Jędrzejczak, dyrektor Teatru Lalki i Aktora „Kubuś” im. Stefana Karskiego w Kielcach powiedział, że to ważne święto.
– Pozwala w przestrzeni publicznej powiedzieć trochę więcej o tym, czym zajmują się lalkarze. Że to jest sztuka naprawdę bardzo ważna. Ona często jest rozrywkowa, ale nie tylko. Niesie ze sobą przesłanie, i jak dorośli ludzie potrafią się bawić tą formą razem z dziećmi, tak być może, choć nie chcę żeby to zabrzmiało górnolotnie, że jest to jakaś nadzieja dla świata. To znaczy, jeżeli potrafimy w sobie odkryć dziecko, jeżeli potrafimy się bawić, to jeszcze tak źle z nami nie jest. I chyba o to chodzi – powiedział.
Piotr Bogusław Jędrzejczak, zanim został szefem „Kubusia”, był związany z teatrem dramatycznym. Z kolei Rafał Iwański przyznał, że został aktorem-lalkarzem przez przypadek.
– Chciałem zostać aktorem dramatycznym, ale zostałem przyjęty do Białostockiej Akademii Teatralnej i po pierwszym półroczu tak bardzo mi się te lalki spodobały, że porzuciłem plany o zdawaniu do szkół dramatycznych – wspominał.
Są prawdziwsze od ludzi
Aktor dodał, że praca z lalkami sprawia mu wielką frajdę.
– Moim zdaniem są prawdziwsze od ludzi, i potrafią więcej niż ludzie. To jest w nich magiczne i zastanawiające, że nawet mnie, animującego jakąś lalkę, ona jest w stanie zaskoczyć czymś, co ja i tak wykonuję, a ten ruch oddaje jakąś taką prawdę. To nawet zaskakuje mnie, jako animatora – przyznał.
Lalki wymagają jednak dużego wysiłku. Aktor-lalkarz na scenie odpowiada nie tylko za siebie, ale także za przedmiot, który ożywia. Rafał Iwański zauważył, że to niejedyny problem.
– Trudność polega na tym, że wszystko to, co aktor dramatyczny ma do swojej dyspozycji, czyli ciało, głos, wszelkiego rodzaju gesty, mimikę, trzeba przełożyć w lalkę. Trzeba pozbyć się swojego aktorskiego ego, i przepchnąć w tę materię, w której musimy stworzyć iluzję życia. To jest w tym najtrudniejsze, że my aktorzy, którzy mamy trochę wyższe ego, musimy świadomie z tego ego zrezygnować, na korzyść tego animanta, który z nami jest – powiedział.
Forma sztuki przez duże „S”
Nasi rozmówcy, zapytani, czego sobie życzą z okazji ich święta, w pierwszej kolejności wskazali, by uprawiana przez nich sztuka była bardziej doceniana. Dyrektor Piotr Bogusław Jędrzejczak przyznał, że ta lista jest o wiele dłuższa.
– Po pierwsze, to życzenie, które się na pewno spełni, bo nie narzekamy w żaden sposób na frekwencję, czyli życzymy sobie, żeby ta sztuka, która kilkaset lat trwa w Europie, a na świecie o wiele dłużej, trwała nadal. I życzymy sobie także, żeby artystów – lalkarzy traktować bardziej serio, ponieważ za bardzo ciężką pracę należy się godziwe wynagrodzenie, godziwe warunki pracy. Bardzo się cieszmy, że już niedługo przeniesiemy się do nowej siedziby, gdzie te warunki na pewno się poprawią. A tak na co dzień chcielibyśmy, żeby było trochę łatwiej – przyznał.
Rafał Iwański z kolei dodał:
– Żeby dorośli widzowie zachwycili się teatrem formy, i żeby nie utożsamiali teatru formy, teatru lalek, wyłącznie z błazenadą i niezobowiązującą zabawą dla dzieci, ale wiedzieli, że jest to forma sztuki przez duże „S”, by potrafili spojrzeć na symbolikę teatru lalek, który w wersji dla dorosłych jest o wiele ciekawszy, niż teatr dramatyczny – zaznaczył.
Co roku na Światowy Dzień Lalkarstwa powstaje orędzie. W tym roku napisała je Nina Malíkova z Czech.