Szkoła Podstawowa na kieleckiej Dąbrowie nie może doczekać się remontu. Konieczna jest rozbudowa i termomodernizacja, tymczasem w tegorocznym budżecie miasta nie zarezerwowano na to pieniędzy. O tym, kiedy dzieci z Dąbrowy będą się mogły uczyć w przyzwoitych warunkach, rozmawialiśmy w programie Interwencja.
Szkoła Podstawowa nr 4 – zlokalizowana przy skrzyżowaniu ulic Warszawskiej i Szybowcowej w Kielcach – jest najmniejszą placówką w mieście. Budynek, w którym uczą się dzieci powstał w 1912 roku. Rozbudowano go częściowo 80 lat temu, a dopiero przed dziesięcioma laty zbudowano tam toalety, dzięki czemu dzieci nie muszą korzystać z ubikacji na zewnątrz.
Jak powiedziała dyrektor szkoły Beata Habel, brakuje przede wszystkim sal lekcyjnych i świetlicy. Dzieci muszą się uczyć w systemie zmianowym, bo w sześciu niewielkich pomieszczeniach nie ma możliwości, by naukę dało się inaczej zorganizować. Jedna z sal jest przejściowa, dzieci uczą się też w bibliotece. Gdyby nie to rozwiązanie, zajęcia musiałyby się kończyć o godz. 19.00. Teraz są tak zaplanowane, że kończą się po godz. 15.00.
Szkoła jest położona na obrzeżach miasta, ale w pobliżu jest osiedle, które się bardzo dynamicznie rozwija. Na osiedlu Dąbrowa I wciąż przybywa domów, wiele z nich budowanych jest przez młode małżeństwa. Niebawem ruszy budowa Dąbrowy II, więc potrzeby będą jeszcze większe.
Rodzice bardzo chwalą tę placówkę. Część z nich także jest jej absolwentami. Szkoła ma znakomite wyniki nauczania, nawet w porównaniu do nowszych placówek. Rodzice podkreślają, że w małej szkole nie ma anonimowości, wszyscy się znają, wszystkie informacje trafiają natychmiast do rodziców, a dzieciom można poświecić więcej uwagi, co w obecnych, cyfrowych czasach nie jest bez znaczenia. Dzieci także bardzo dobrze czują się w kameralnej szkole i nie wyobrażają sobie, by mogły uczyć się w innej. Jak podkreślali rodzice – liczą się ludzie, a nie mury – choć ich zdaniem warunki, w jakich uczą się dzieci, też są ważne.
Jak powiedziała Beata Habel, dyrektor szkoły, chętnych do uczęszczania byłoby dużo więcej, jednak z uwagi na złe warunki lokalowe, więcej dzieci nie można przyjąć. Obecnie do szkoły uczęszcza 96 uczniów. Gdyby placówkę udało się rozbudować, mogłoby się tu uczyć 130 dzieci.
Nauczyciele nie narzekają na warunki pracy. Pomimo, że w pokoju nauczycielskim nie mogą pomieścić się wszyscy, cenią panującą tam atmosferę. Mają nowoczesne pomoce naukowe, tablice multimedialne, jednak warunki pracy i nauki pozostawiają wiele do życzenia.
Rodzice wskazywali, że dużym problemem jest brak świetlicy. Ludzie, którzy pracują, nie zawsze mogą odebrać dzieci tuż po zakończeniu zajęć. Ponieważ maluchy nie mogą być same wypuszczone do domu, szkoła radzi sobie w ten sposób, że dzieci są odprowadzane do wynajmowanej, oddalonej o kilkaset metrów salki katechetycznej.
Szkoła nie ma również sali gimnastycznej. Z tym problemem jednak poradzono sobie wynajmując pomieszczenia od znajdującej się w pobliżu hali sportowej Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji. Jak powiedziała dyrektor Beata Habel, dzięki temu dzieci mają bardzo dobre warunki do gimnastyki.
Kłopotem jest też brak stołówki. Szkoły obecnie mają obowiązek organizowania uczniom posiłków, tutaj jednak nie jest to możliwe. Jeżeli szkoła organizowałaby wszystko zgodnie z przepisami, trzeba by na to przeznaczyć aż dwa pomieszczenia. Dzieci skazane są więc na zabierany z domu suchy prowiant.
Marcin Januchta, rzecznik Urzędu Miasta w Kielcach poinformował że rozpoczęły się już przygotowania do inwestycji. Dokumentacja została opracowana, jest projekt, wydano również pozwolenie na budowę. Problemem jest jednak brak pieniędzy. Nie udało się ich zarezerwować w tegorocznym budżecie. Miasto stara się znaleźć fundusze zewnętrze, jednak nadal nie wiadomo, kiedy może zostać w nich ujęta ta inwestycja. Może być to ten rok, może przyszły, a może inwestycja będzie musiała poczekać dłuższy czas.
Interpelację w tej sprawie złożył kielecki radny Marcin Stępniewski. Jego zdaniem, rozbudowa szkoły nie powinna być odkładana w czasie. Placówka ma duże znaczenie dla lokalnej społeczności. Nie można lekceważyć zaangażowania rodziców, którzy bardzo mocno włączyli się w modernizację szkoły. Koszt inwestycji to 6 mln zł. Zdaniem radnego, w budżecie można wygospodarować pieniądze na tak ważny cel.
Nieco ostrożniejsza była radna Anna Kibortt. Powiedziała, że potrzeby Kielc są bardzo duże, a pieniędzy w budżecie nie ma wiele. Stwierdziła, że placówkę trzeba wspierać i rozwijać, jednak na pewno nie będzie to inwestycja priorytetowa. Obiecała jednak, że będzie wspierała działania zmierzające do poprawy warunków edukacji młodych kielczan.