W 27. kolejce PKO BP Ekstraklasy Korona Kielce zremisowała na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 1:1 (1:0). Gola dla Korony w 17. minucie zdobył Jakub Łukowski. Dla rywali w 66. minucie trafił Piotr Krawczyk.
Początek spotkania należał do gospodarzy. Rzucili się do natarcia i już w 3. minucie ich trener oraz kibice podskoczyli z radości, gdy piłka wpadła do bramki rywali. Nie została jednak uznana, z racji spalonego.
Przyjezdni przetrwali kwadrans naporu Górnika, a potem… objęli prowadzenie. Piłkę wycofaną z linii końcowej przez Mariusa Briceaga wpakował z 11 metrów do siatki Jakub Łukowski.
Później zabrzanie kilka razy „zamieszali” w polu karnym Korony. Aktywni byli zwłaszcza obaj Japończycy grający w barwach Górnika. Motorem akcji był Daisuke Yokota. Po uderzeniu Kanji Okunukiego z trudem odbił piłkę Konrad Forenc.
W przerwie na stadionie zrobiło się bardziej zimowo. Sympatycy gospodarzy domagali się tradycyjnie od swoich zawodników, by zagrali „jak za dawnych lat”. Pojawiło się też żądanie dymisji zarządu Górnika.
Śliskie i grząskie boisko utrudniało budowanie akcji ofensywnych. Wyrównanie padło w nietypowych okolicznościach, bo po… rzucie rożnym Korony. Gospodarze wyszli z szybką kontrą, Lukas Podolski podał do wychodzącego na czystą pozycję Piotra Krawczyka, który pokonał golkipera gości. Strzelec gola wszedł na boisko z ławki rezerwowych kilka minut wcześniej.
Zabrzanie walczyli o komplet punktów, mieli ogromną przewagę, ale goście tez mogli rozstrzygnąć spotkanie na swoją korzyść, gdyby Jacek Kiełb pokonał z bliska Daniela Bielicę.
Korona broniła się w końcówce w dziesięciu, po drugiej żółtej kartce Nono, ale utrzymała remis.
Po meczu powiedzieli:
Kamil Kuzera, trener Korony Kielce:
– Jesteśmy bardzo źli. Ten mecz miał różne fazy. Moment kiedy straciliśmy bramkę był poprzedzony naszą dominacją na boisku. Można powiedzieć, że daliśmy prezent rywalowi i o to cały zespół jest zły. Nieźle graliśmy w piłkę, zostawiliśmy sporo zdrowia. Tak czy siak nic się nie dzieje, mamy teraz mecz z Jagiellonią i walczymy dalej o utrzymanie w ekstraklasie – powiedział szkoleniowiec żółto-czerwonych.
Jan Urban, trener Górnika Zabrze:
– Szkoda tej bramki ze spalonego na początku spotkania, bo to byłoby świetne wejście w mecz. Pierwsza połowa była wyrównana. W drugiej daliśmy z siebie wszystko, ale nie otrzymaliśmy za to premii. Jak będziemy tak grać i atakować, to na pewno będziemy strzelać gole. Do samego końca będziemy walczyć o utrzymanie – ocenił mecz trener gospodarzy.
Jakub Łukowski, zawodnik Korony Kielce:
– Bardzo słabo weszliśmy w ten mecz. Straciliśmy gola, na szczęście nie został uznany i był to kubeł zimnej wody dla nas. Potem graliśmy już lepiej. Zdobyliśmy gola po fajnej akcji. W drugiej części gry kontrolowaliśmy mecz i niestety wtedy przytrafił nam się błąd i gospodarze to wykorzystali zdobywając bramkę wyrównującą. Nie jesteśmy do końca zadowoleni z tego punktu. Uważam, że bardziej straciliśmy dwa oczka, ale tak czy siak trzeba się cieszyć z tego co jest – powiedział piłkarz żółto-czerwonych.
Piotr Malarczyk, zawodnik Korony Kielce:
– Chcieliśmy w Zabrzu wygrać, tak jak zresztą w każdym meczu. Czujemy więc niedosyt, głównie dlatego, że mieliśmy ten mecz pod kontrolą. Druga połowa dobrze się dla nas układała to momentu straty gola. Później Górnik złapał wiatr w żagle. Trzeba jednak szanować ten punkt. Przez pryzmat tego jak tego gola straciliśmy, to jesteśmy na siebie źli. Nie możemy tak łatwo tracić gola, tym bardziej w naszej sytuacji, kiedy walczymy o utrzymanie. Ta runda wygląda nieźle w naszym wykonaniu. Gramy dobrze piłkę, co jest wynikiem naszej ciężkiej pracy – podsumował.
Kolejny mecz Korona rozegra za tydzień w sobotę (15 kwietnia). O godzinie 17.30 kielczanie podejmą na Suzuki Arenie Jagiellonię Białystok.
Górnik Zabrze – Korona Kielce 1:1 (0:1)
Bramki: Jakub Łukowski (17) – Piotr Krawczyk (66).
Górnik: Bielica – Dadok (46. Olkowski), Bergstroem, Janicki, Janza – Yokota (60. Cholewiak), Rasak, Mvondo, Okunuki (65. Sekulic) – Włodarczyk (60. Krawczyk), Podolski.
Korona: Forenc – Zator, Malarczyk, Trojak, Briceag – Godinho (60. Błanik), Petrow (87. Kwiecień), Deaconu (60. Szpakowski), Nono, Łukowski – Szykawka (87. Kostorz).
Żółte kartki: Dadok, Janza, Okunuki, Rasak – Godinho, Szpakowski, Nono.
Czerwona kartka: Nono (89) – za drugą żółtą
Sędziował: Tomasz Kwiatkowski (Warszawa).
Widzów: 11 119.