Mimo kolejnego tragicznego wypadku, do jakiego doszło w niedzielę na kieleckiej Kadzielni, władze kieleckiej Geonatury nie planują ogrodzenia Skałki Geologów.
Mirosław Hejduk, dyrektor Geonatury, podkreśla, że władze spółki dostrzegają problem. Jednak obecnie nie są w stanie skutecznie egzekwować od zwiedzających zakazu wchodzenia na Skałkę Geologów.
– Jest to teren rezerwatu. To oznacza, że nie wolno tam wchodzić. Każdy kto decyduje się na ten krok popełnia wykroczenie. Tablice informujące o tym są umieszczone na terenie Kadzielni od strony parkingu, ścieżki prowadzącej do wejścia do Amfiteatru oraz w pobliżu dzikiego wejścia na szczyt. Nie możemy jednak zagrodzić żadną przeszkodą, jak płot czy drut kolczasty, dostępu do unikalnych obiektów geologicznych – mówi Mirosław Hejduk.
Dyrektor Geonatury uważa, że problem nielegalnych wejść na Skałkę Geologów mogłyby rozwiązać częstsze patrole policji oraz straży miejskiej.
– Jako Geonatura nie mamy prawa ściągać ludzi, którzy przychodzą w to miejsce. Jedynie służby mundurowe mogą nakładać mandaty. Nam pozostaje przypominanie, że jest to teren rezerwatu i odradzanie wchodzenia w miejsca niebezpieczne. Jednak póki teren ten nie zostanie właściwie zagospodarowany wielu młodych ludzi wciąż będzie tam wchodzić – dodaje.
Mirosław Hejduk wskazuje, że w planach jest zagospodarowanie terenu rezerwatu wokół Skałki Geologów.
– Nasze plany znajdują się na liście projektów kluczowych urzędu marszałkowskiego. Liczymy na uzyskanie dofinansowania, które pozwoli nam na „ucywilizowanie” obszaru w pobliżu Skałki Geologów. Zamierzamy przede wszystkim przygotować dojście na centralny masyw, na którym znajduje się Skałka Geologów, od strony skateparku. Ścieżka zostanie poprowadzona przez teren, gdzie obecnie jest dzikie wejście. Ponadto chcemy wybudować wokół Skałki Geologów punkt widokowy, a także mniejszą platformę w pobliżu tego miejsca. Oprócz tego na całym terenie pojawi się system monitoringu, który powinien w skuteczny sposób rozwiązać kwestię dzikich wejść na teren rezerwatu przyrody – stwierdza Mirosław Hedjuk.
Radny Marcin Stępniewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości jest zdania, że każde działania zmierzające do poprawy bezpieczeństwa kielczan oraz osób odwiedzających miasto są potrzebne. Jednak w jego opinii kluczowym problemem jest rozsądek osób decydujących się na wejście w miejsca niebezpieczne.
– Tworzenie wszelkich fizycznych barier nigdy nie wygra z brakiem ludzkiej odpowiedzialności. Mimo powstawania nowych zabezpieczeń do takich wypadków nadal może dochodzić. Z pewnością sytuację mogłyby poprawić częstsze patrole np. straży miejskiej, czy ogrodzenie ograniczające wejście w najniebezpieczniejsze miejsca.
– Na pewno będę wnioskował do władz miasta o częstsze patrole straży miejskiej w tym rezerwacie. Udało się to osiągnąć w przypadku rezerwatu Ślichowice. Mam nadzieję, że i na Kadzielni sytuacja ulegnie poprawie – komentuje.
W przypadku przyznania pieniędzy z unii europejskiej inwestycja ma być zrealizowana w ciągu dwóch-trzech lat. Szczegółowe wyliczenia nie są jeszcze znane. Jednak koszt zagospodarowania terenu rezerwatu może kosztować kilka milionów złotych.