Raków Częstochowa, który wygrał dwie poprzednie edycje piłkarskiego Pucharu Polski, zmierzy się we wtorkowym finale z najbardziej utytułowaną w tych rozgrywkach Legią Warszawa. Początek meczu na PGE Narodowym, w obecności ok. 48 tysięcy widzów, o godz. 16.00.
– Dziwi mnie obsada sędziowska. Grają dwie zdecydowanie najlepsze drużyny w Polsce, a nie sędziuje najlepszy arbiter. To sytuacja dla mnie trochę niezrozumiała. Decyzja już zapadła. Wierzę, że sędzia Lasyk, wraz ze współpracownikami, sobie poradzi. Mam nadzieję, że nie o sędziowaniu będzie się po tym meczu mówiło – podkreślił szkoleniowiec Rakowa.
W połowie kwietnia PZPN otrzymał zgodę miasta – decyzję o pozwoleniu na organizację imprezy masowej. Na trybuny wejdzie maksymalnie 48 tysięcy widzów. Więcej nie może, ponieważ tradycyjnie będą sektory buforowe, oddzielające kibiców obu zespołów.
Przed meczem tradycyjnie zostanie odegrany hymn państwowy. Ceremonia dekoracji nastąpi na płycie boiska, a jednym z gości na trybunach będzie selekcjoner reprezentacji Fernando Santos.
Prezes PZPN Cezary Kulesza przekazał niedawno, że jest zgoda straży pożarnej na wniesienie przez kibiców na trybuny dużych flag.
Rok wcześniej w finale Raków grał z Lechem Poznań (3:1), również na PGE Narodowym, ale na trybuny nie weszli fani „Kolejorza”, którzy zostali pod stadionem. Powodem był właśnie zakaz wnoszenia sektorówek, wynikający z kwestii bezpieczeństwa (obawa o problemy związane m.in. z pirotechniką).
Formalnie gospodarzem finału organizowanego przez PZPN jest Legia. To oznacza, że warszawski klub ma prawo np. wyboru strojów.
W puli nagród rozgrywek Fortuna Pucharu Polski jest 10 milionów złotych. Połowę tej kwoty otrzyma triumfator.