Niezwykłe odkrycie archeologiczne w Kluczkowicach w powiecie opolskim. Odnaleziono część zaginionej kolekcji starożytnych dzieł sztuki rodziny Kleniewskich. Chodzi między innymi o figurki z brązu przedstawiające rzymskich i egipskich bogów.
Przypadkowe odkrycie
– Do ich odnalezienia doszło przypadkowo przez jednego z mieszkańców tego terenu – wyjaśnia dr Łukasz Miechowicz z Polskiej Akademii Nauk. – Jedno ze znalezisk to brązowe popiersie. Na pierwszy rzut oka jest ono kobiece, ale analizy wykazały, że to popiersie Bachusa, boga rzymskiego. Było ono elementem trójnoga rzymskiego. Identyczny zabytek znajduje się obecnie w British Museum – został znaleziony w XVIII wieku pod Wezuwiuszem. Figurka jest datowana na I wiek p.n.e. – I wiek n.e. Natomiast druga figurka jest przedstawieniem egipskiego boga Ozyrysa.
Ozyrys w mitologii egipskiej był bogiem śmierci i odrodzonego życia, wielkim sędzią zmarłych. Bachus był rzymskim bogiem wina i winnej latorośli, płodności, dzikiej natury i zabawy.
– Przez długi czas sądziliśmy, że jest to jakaś podróbka. Bo skąd nagle w Kluczkowicach tego typu przedmioty, związane ze starożytnym Rzymem i Egiptem? Ale podczas wizyty w Muzeum Narodowym w Lublinie, gdzie była prezentowana sztuka egipska, znaleźliśmy taki sam posążek – opowiada Dariusz Kopciowski, Lubelski Wojewódzki Konserwator Zabytków.
– Posążek Ozyrysa od razu wydał nam się autentykiem, natomiast więcej wątpliwości wzbudzało popiersie Bachusa, ponieważ było zachowane w znacznie lepszym stanie – opowiada Agnieszka Stachyra, naczelnik Wydziału Inspekcji Zabytków Archeologicznych Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Lublinie. – Archeolodzy z Muzeum Narodowego w Lublinie byli na bieżąco w kontakcie ze specjalistami egiptologami. Przekazali ten zabytek (posążek Ozyrysa – red.) jednemu z profesorów i on potwierdził, że jest to autentyk.
Ustalono też chronologię zabytków: w przypadku posążka Ozyrysa na I tysiąclecie p.n.e., w przypadku popiersia Bachusa na I wiek n.e.
Skąd figurki wzięły się w lubelskiej wsi?
– Znalezisko od razu skojarzyło mi się z rodem Kleniewskich. Po pierwsze miał on kolekcję starożytności, zaś Maria Kleniewska planowała stworzyć tutaj izbę muzealną, o czym pisze w latach 30. w swojej korespondencji z Państwowym Muzeum Archeologicznym – tłumaczy dr Łukasz Miechowicz. – Ponadto ks. Antoni Chotyński (kapelan rodziny Kleniewskich na początku XX wieku – red.) opisuje znaleziska pod kościołem w Dratowie (obecnie Zagłoba). Pisze, że był tam grób rzymski. Znalazł tam złote druty i „popiersie kobiece, prawdopodobnie bożyszcza jakiegoś rzymskiego”. To pasuje bardzo do „naszego” popiersia Bachusa, odkrytego pod drzewem w Kluczkowicach. To pierwszy ślad kolekcji starożytności Kleniewskich.
– Ale skąd Ozyrys? W swoich pamiętnikach Maria Kleniewska opisuje, iż w 1904 roku pojechała wraz córką do sanatorium pod Kairem. I prawdopodobnie wtedy mogła nabyć ową figurkę – informuje dr Łukasz Miechowicz.
Zaginiona kolekcja
– Maria Kleniewska udzielała się, jeśli chodzi o rozwój kultury i sztuki – opowiada Elżbieta Żyszkiewicz, dyrektor Biblioteki Powiatowej w Opolu Lubelskim, a zarazem zarządca Muzeum Regionalnego w Kluczkowicach. – Zakładała szkółki dla kobiet, prowadziła kursy, ale też była wielką miłośniczką kultury. Stąd to ostatnie odkrycie. To rzeczy, które przywiozła ze swoich podróży. Później niestety zaginęły, ale teraz na szczęście się odnalazły.
Maria Kleniewska urodziła się w 1863 roku. W 1880 roku wyszła za Jana Kleniewskiego h. Zagłoba, właściciela dóbr Kluczkowice. Była znaną działaczką społeczną. W okresie zaborów założyła ochronkę dla dzieci wiejskich w Kluczkowicach, warsztaty i seminaria dla dziewcząt, zorganizowała tajne komplety polskiej edukacji. Założyła ogólnopolskie Zjednoczone Koło Ziemianek, w roku 1920 była członkiem Obywatelskiego Komitetu Wykonawczego Obrony Państwa. Zmarła w 1947 roku w Lublinie.
– Wiemy, że w roku 1942 właściciele musieli opuścić pałac w Kluczkowicach. Maria Kleniewska opisuje, że musiała uciekać do Warszawy tylko z rzeczami osobistymi. Zaś całe wyposażenie, wraz z dziełami sztuki, zniknęło. Stało się to albo wtedy, albo tuż po wojnie, kiedy pałac był grabiony – mówi dr Łukasz Miechowicz. – I okazuje się, że pod drzewem w Kluczkowicach odnajdują się dwa zabytki, które wchodziły w skład tego zbioru.
Kolejne zabytki w ziemi
– To się doskonale wpisuje również w późniejszą historie tego miejsca, ponieważ nasze działania „ocierają się” o Wilków, Zagłobę, Kluczkowice – stwierdza Paweł Lis z Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym, kierownik Oddziału Grodzisko Żmijowska. – To wszystko łączy się w jedną całość. A nawiasem spinającym jest działalność rodziny Kleniewskich na tym terenie, nie tylko w zakresie gospodarki i uprzemysłowienia. To również jej upodobania związane z szacunkiem do historii. To wszystko zaczyna się wiązać. Czekamy na ciąg dalszy.
– We współpracy z konserwatorem zabytków podjąłem się sprawdzenia jeszcze raz tego miejsca. Nagle okazało się, że 10 metrów dalej od pierwszej figurki Ozyrysa trafiliśmy na kolejną – opowiada dr Łukasz Miechowicz. – Jest ona rewelacyjnie zachowana. Przeszukaliśmy ten teren na kilkanaście detektorów metali i nic więcej nie odkryliśmy. Ale mieszkaniec, który ma dom 100 metrów dalej, przyniósł nam kolejny zabytek. To pałasz albo kord (nie jestem pewien, jaki to typ broni) – bardzo ozdobną paradną broń białą, datowaną zapewne na XVIII wieku. Wiemy, że Kleniewscy mieli piękną kolekcję broni. I najbardziej prawdopodobna jest myśl, że ten zabytek z niej pochodzi.
Dodajmy, że znaleziska z Kluczkowic trafią do Muzeum Narodowego w Lublinie.