– Unia Europejska powinna zmienić podejście i nie przypisywać swoim instytucjom kompetencji, jakie nie wynikają z traktatów – uważa wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk.
Polityk ocenia, że w ciągu 19 lat od wejścia Polski do Unii Europejskiej wiele się zmieniło, zarówno w Polsce, jak i w samej Unii. Na antenie Radia Kielce podkreślił, że choć do Polski popłynęło wiele pieniędzy z różnych unijnych programów, to także sama unia zmieniła się przez te lata, jego zdaniem, na niekorzyść.
– Unia zaczęła ingerować w takie kwestie, którymi nigdy się nie zajmowała. Prawo unijne się w tym zakresie nie zmieniło, ale zmieniło się podejście Komisji Europejskiej, zmieniło się podejście Parlamentu Europejskiego i Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, a tak być nie powinno. Od Traktatu Lizbońskiego mamy dwa bardzo złe zjawiska. Pierwszym jest rozszerzanie kompetencji przez poszczególne instytucje unijne, które same sobie przypisują więcej kompetencji, niż to jest zapisane w traktatach, a po drugie mamy swego rodzaju dyktat największych krajów i pomijanie interesów krajów średnich i mniejszych – ocenia wiceminister.
Jego zdaniem, Unia musi się zmienić, albo będą kolejne „exity”, takie jak Brexit, który zdaniem polityka, był efektem tych dwóch niekorzystnych zjawisk.
Piotr Wawrzyk uważa, że przede wszystkim musi zmienić się podejście instytucji unijnych.
– One muszą po prostu zacząć przestrzegać ściśle traktatów, a nie interpretować je na swoją korzyść, rozszerzając swoje kompetencje w sposób, który w traktatach nie jest zapisany. A po drugie, musi skończyć się nierówność państw w UE. I nie chodzi tu tylko o Polskę i Węgry, kwestię praworządności, itd. Mieliśmy szereg decyzji, które nie były korzystne z punktu widzenia interesu średnich i małych państw, a które zostały przeforsowane. Przykładem jest przyjęta z inicjatywy Republiki Francuskiej i wyłącznie w jej interesie, dyrektywa o pracownikach delegowanych, rozwiązanie absolutnie krzywdzące dla krajów Europy Środkowo-Wschodniej – wymienia.
Wiceminister odniósł się także do ataku przy użyciu dronów na Kreml, o które Rosja oskarża Ukrainę i Stany Zjednoczone.
– Nie wydaje mi się, aby Ukraińcy chcieli tak prowokować Rosjan, przeprowadzając tego rodzaju atak. Pamiętajmy, że w samej Rosji ścierają się różne siły wewnętrzne, które mają różne interesy. To może pokazywać że jest grupa osób, która chce się pozbyć Putina. Być może chodziło o to, by zrzucić winę na Ukrainę za to, co być może Rosjanie przygotowują. Dowiemy się pewnie tego w najbliższych dniach – stwierdził.
Z kolei zapytany o kwestie przygotowań poszczególnych partii do wyborów, w tym o zmianę nazwy Solidarnej Polski na Suwerenną Polskę, Piotr Wawrzyk podkreślił, że Zjednoczona Prawica tylko razem jest w stanie wygrać wybory i stworzyć nowy rząd.
– Ale trzeba też zachować proporcje. W tej koalicji to Prawo i Sprawiedliwość jest najsilniejszym ugrupowaniem, dominującym w sondażach i pozostałe partie powinny sobie zdawać z tego sprawę i dostosować swoje oczekiwania do skali poparcia – podkreślił.
Polityk ocenił także koalicję Polskiego Stronnictwa Ludowego i Polski 2050. Jego zdaniem, obie partie mogą mieć problem z uzyskaniem w wyborach wymaganego dla koalicji progu 8 proc. poparcia.
– Dlatego, że Polskie Stronnictwo Ludowe łączy się z partią naprawdę liberalną. W konsekwencji, jeśli PSL miał jeszcze u siebie resztę elektoratu konserwatywnego, to teraz ten elektorat musi się liczyć z tym, że oddając głos na przedstawiciela PSL, de facto też wspiera tych kandydatów, którzy mają odmienne podejście. Jeśli ktoś jest przeciwnikiem aborcji na życzenie, to głosując na tę koalicję, będzie te facto głosował na tych, którzy chcą tej pełnej liberalizacji – stwierdził.