15 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych – to już prawomocny wyrok w sprawie 40-letniego Michała Z., który pod wpływem alkoholu, w sierpniu 2021 roku, doprowadził do tragicznego zdarzenia w Daleszycach.
W wypadku zginęły wówczas 38-letnia kobieta i jej 4-letnia córka. W chwili zdarzenia sprawca miał trzy promile alkoholu w organizmie.
Nieprawomocny wyrok zapadł w lipcu 2022 roku w Sądzie Okręgowym w Kielcach. Strony z nim się nie zgodziły, dlatego sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Krakowie. Dziś (środa, 24 maja) zapadł prawomocny wyrok.
Sędzia Tomasz Szymański, rzecznik krakowskiej instytucji zauważa, że wypadek zbulwersował opinię publiczną, ponieważ jego sprawcą jest osoba, która w chwili zdarzenia była pijana i była już karana za jazdę w stanie nietrzeźwości. Mężczyzna nie posiadał uprawnień do prowadzania pojazdu i znacznie przekroczył prędkość.
– Apelacje wniósł obrońca, prokurator i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych. Sąd uznał wszystkie za niezasadne i utrzymał wyrok w mocy – mówi Tomasz Szymański.
Sędzia tłumaczy, że główny spór dotyczył kwestii czysto prawnej, związanej z wykładnią przepisów, odnoszących się do terminu „katastrofy drogowej”, czyli sprowadzenia niebezpieczeństwa dla wielu osób.
– M.in. ze względu na kwestie proceduralne, sąd uznał, że nie może dokonać zmiany kwalifikacji na taką jaką proponował prokurator i oskarżyciel posiłkowy. Przyjął za sądem pierwszej instancji, że było to zagrożenie sprowadzenia takiej katastrofy, czyli czyn łagodniej traktowany – dodaje Tomasz Szymański
Michał Z. oskarżony był także o inne przestępstwa, związane z jazdą pod wpływem alkoholu, przywłaszczeniem cudzego pojazdu i znieważeniem. Wszystko te przestępstwa złożyły się na karę 15 lat pozbawienia wolności. Za sam czyn, związany z zagrożeniem sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym oskarżonemu groziło 12 lat więzienia. W tym zakresie sąd skazał oskarżonego na 11 lat i 6 miesięcy więzienia.
W 2022 roku w sądzie I instancji sędzia Michał Winiarczyk, który uzasadniał wyrok, podkreślał, że nie było większych wątpliwości co do udziału w zdarzeniu oskarżonego.
– 15 sierpnia oskarżony jeździł samochodem bez celu. Był jednak w stanie nietrzeźwości i to w stopniu niemal sześciokrotnie przekraczającym normę, którą wyznaczył ustawodawca – podkreślał sędzia.
Sąd zwrócił także uwagę na fakt, że samochód prowadzony przez oskarżonego poruszał się z prędkością ok. 105 km/h.
– Oskarżony potrącił dwie osoby, w tym dziecko. Cudem nie potrącił czterech, bo obok byli pozostali członkowie rodziny. 38-letnia kobieta i jej 4-letnia córka zostały potrącone na lewym pasie ruchu, czyli kończyły przechodzenie przez jezdnię. Trzeba zaznaczyć, że nie było to dozwolone miejsce do przechodzenia. Piesi naruszyli przepisy, jednak nie miało to wpływu na powstanie wypadku. Piesi nie przyczynili się do powstania zdarzenia – mówił sędzia Michał Winiarczyk.
Zbigniew Szostak, prezes Stowarzyszenia Pomocy Ofiarom Wypadków i Katastrof Komunikacyjnych oraz Przemocy „Przejście” podkreśla, że kary zasądzone przez sąd nigdy nie są satysfakcjonujące dla rodzin zmarłych.
– Śmierć na drodze, spowodowana przez brawurę i przez jazdę pod wpływem alkoholu, nie ma żadnego usprawiedliwienia. Wyrok powinien być taki jak za zabójstwo z premedytacją – podkreśla zdecydowanie.