W meczu ostatniej, 34. kolejki PKO BP Ekstraklasy piłkarze Korony Kielce pokonali w Łodzi Widzew 3:0 (2:0). Bramki dla kieleckiego zespołu zdobyli Dawid Błanik w 5., Piotr Malarczyk w 40. i Jakub Łukowski w 60. To zwycięstwo zapewniło „żółto-czerwonym” utrzymanie się w ekstraklasie.
– Nie będzie chyba nadużyciem, jeśli powiem, że po pierwszej rundzie pół, albo nawet cała Polska, nie wierzyła w nasze utrzymanie. Skreślano nas, a większe szanse dawano Miedzi Legnica, która po jesieni była za nami. Pokazaliśmy wszystkim, że jesteśmy jak rodzina, która szła w ogień za sobą. Może trochę późno, bo dopiero w ostatniej kolejce, ale osiągnęliśmy nasz cel. Byliśmy dziś dużo lepszym zespołem od Widzewa. Łodzianie jesienią sprawiali dużo lepsze wrażenie, dominowali na boisku, ale widocznie coś się zacięło. Nasze szczęście, choć powiem może inaczej, nie szczęście tylko zapracowaliśmy na ten komplet punktów. Trzecia bramka „dobiła” rywali. Wiadomo, że nie takie rzeczy się w piłce działy, ale widać było u nich brak wiary w końcowy sukces. Jeszcze walczyli, bardzo chcieli, ale na niewiele im pozwalaliśmy – powiedział pomocnik Korony Jakub Łukowski.
– To zdecydowanie moja najważniejsza bramka w tym sezonie. W trudnym momencie, meczu który przy zwycięstwie daje nam utrzymanie, a ja strzelam gola. Cieszę się. To dla nas był mecz o życie. Teraz będziemy cieszyć się z utrzymania, ale musimy także przeanalizować cały sezon. Po pierwszej rundzie wiele osób nas skreślało. Czuliśmy, że przyjdzie moment, w którym odpalimy. Od początku roku punktowaliśmy, głównie u siebie, ale dziś pokazaliśmy, że możemy również na wyjeździe – powiedział strzelec pierwszego gola Dawid Błanik.
– Przełamaliśmy wyjazdową niemoc w idealnym momencie. Rozegraliśmy kapitalny mecz i odnieśliśmy w pełni zasłużone zwycięstwo. Nasz klub od pewnego czasu przechodzi transformację na każdej płaszczyźnie. To, co dzieje się w klubie i wokół niego, sprawia że chce się tu być i pracować. To dobry fundament na przyszłość. Dziś jest ważny dla nas dzień, ktoś zdobył mistrzostwo, a my swoje mistrzostwo, bo zrealizowaliśmy cel. Cała runda i wszystko, co było zjednoczone wokół Korony dawało nadzieję, że będzie dobrze. My też się do tego dostosowaliśmy. Wiem, że nie byłoby to możliwe, gdyby nie mój cały sztab. Oni naprawdę wykonali kawał dobrej roboty – ocenił trener Korony Kamil Kuzera.
– Dobrnęliśmy do końca sezonu, ale nie w takim stylu, jakbyśmy chcieli. Szczególnie w dwóch ostatnich spotkaniach nie daliśmy naszym kibicom tego, co zamierzaliśmy. Na pewno druga część tej rundy dała nam sporo materiału do przemyśleń. Musimy zastanowić się, co można było zrobić lepiej. Kibice zrobili swoje, a my musimy się bardzo poprawić, żeby takich sytuacji więcej nie było. Musimy się poprawić i szczególnie za te ostatnie mecze musimy przeprosić. Dziś nie byliśmy sobą. Dla nas to też bolesne – powiedział trener Widzewa Janusz Niedźwiedź.
Najwyższą klasę rozgrywkową opuszcza Wisła Płock, która przegrała w ostatniej kolejce w Krakowie z Cracovią 0:3. Trzecie miejsce w tabeli zajął ostatecznie Lech Poznań, a przesądziło o tym zwycięstwo poznaniaków z Jagiellonią Białystok 2:0.
Piłkarze Korony Kielce wygrywając w Łodzi z Widzewem 3:0 przypieczętowali swoje utrzymanie w ekstraklasie na kolejny sezon. Drużyna trenera Janusza Niedźwiedzia pożegnała się zaś z kibicami szóstą z rzędu porażką na własnym stadionie.
Oba zespoły, które w zeszłym roku wywalczyły awans do ekstraklasy, w ostatniej kolejce tego sezonu miały o co grać. Większa presja ciążyła na Koronie, która potrzebowała zwycięstwa, aby być pewna utrzymania się w elicie bez oglądania się na wyniki innych drużyn. Za to bardzo słabo spisujący się wiosną Widzew ze swoimi kibicami, którzy przez cały sezon regularnie wypełniali stadion przy al. Piłsudskiego, chciał pożegnać się wygraną, a przynajmniej uniknąć szóstej porażki z rzędu przed własną publicznością.
Od początku spotkania większą determinację widać było po stronie gości, którzy bardzo szybko objęli prowadzenie. Piłka po dość niepewnym piąstkowaniu Henricha Ravasa spadła pod nogi Kyryło Petrowa, który oddał mocny strzał, a po drodze do bramki Widzewa lot futbolówki zmienił jeszcze Dawid Błanik.
Łodzianie nie potrafili odpowiedzieć na stratę gola. Przed przerwą jedyną ciekawszą akcję stworzyli w 19. minucie, kiedy po dobrym zagraniu Patryka Stępińskiego w polu karnym Korony znalazł się Bartłomiej Pawłowski. Podanie najlepszego strzelca Widzewa zablokował jednak Miłosz Trojak.
Dużo lepsze wrażenie sprawiali piłkarze trenera Kamila Kuzery, którzy często zagrażali bramce Ravasa. Słowak uratował Widzew przed stratą drugiej bramki w 31. minucie, kiedy obronił groźny strzał z dalszej odległości Rumuna Ronaldo Deaconu. Chwilę później nie miał zaś problemu ze złapaniem lekkiego uderzenia głową Piotra Malarczyka.
Bramkarz gospodarzy nic nie mógł jednak zrobić w 40. minucie, kiedy po dośrodkowaniu Błanika, Mateusza Żyrę uprzedził Malarczyk i strzałem głową podwyższył prowadzenie Korony. Kielczanie mogli schodzić na przerwę w jeszcze lepszych nastrojach, bo przed stratą kolejnego gola drużynę Niedźwiedzia uratowała poprzeczka.
Na początku drugiej połowy grę gospodarzy trochę rozruszał wprowadzony na boisko Juliusz Letniowski. Dzięki 25-letniemu pomocnikowi łodzianie w końcu byli w polu karnym Korony, ale w ich akcjach brakowało ostatniego podania.
Po krótkim zrywie ekipy Niedźwiedzia, znów dużo lepsze okazje tworzyli kielczanie. W 55. minucie kolejny raz po rzucie wolnym walkę o górną piłkę w polu karnym Widzewa wygrał Malarczyk, a piłka po jego strzale głową trafiła w poprzeczkę. Chwilę później płaskie uderzenie Jakuba Łukowskiego z problemami wybił na rzut rożny Ravas, a następnie w bardzo dobrej sytuacji źle zachował się Białorusin Jewgienij Szykawka. Goście dopięli swego w 60. minucie, kiedy trzeciego gola dla Korony zdobył Łukowski.
Jedyną odpowiedzią piłkarzy Widzewa był niecelny strzał z rzutu wolnego Pawłowskiego. Łodzianie spotkanie zakończyli bez celnego strzału i przy gwizdach kibiców.
Widzew Łódź – Korona Kielce 0:3 (0:2)
Bramki: Dawid Błanik 5, Piotr Malarczyk 40, Jakub Łukowski 60
Widzew: Ravas – Zieliński (46. Miloš), Żyro (46. Letniowski), Szota, Kreuzriegler, Nunes (46. Hansen) – Cigaņiks, Stępiński, Shehu (89. Zawadzki), 19. Bartłomiej Pawłowski – Terpiłowski (78. Dawid).
Korona: Zapytowski – Zator, Malarczyk (80. Kiełb), Trojak, Briceag – Łukowski (86. Danek), Petrow (76. Takáč), Ronaldo Deaconu, Nono, Błanik (76. Godinho) – Szykawka (86. Szulc).
Żółte kartki: Letniowski, Miloš – Szykawka, Petrow, Błanik.
Sędziował: Paweł Raczkowski (Warszawa).
Widzów: 17 423.