„Sami swoi. Początek” to tytuł filmu o losach Kargula i Pawlaka, który powstaje w Parku Etnograficznym w Tokarni.
W poniedziałek (29 maja) pracę filmowców mogli podglądać dziennikarze. Producent filmu Mikołaj Fajks zapowiedział, że będzie to prequel znanej historii.
– Nie próbujemy zrobić na nowo tego filmu, bo ten film został zrobiony znakomicie. Nie chcemy niczego poprawiać, tylko opowiadamy wcześniejszą historię bohaterów, młodość. Historia zaczyna się w roku 1913, kiedy Kargul i Pawlak byli jeszcze dziećmi, w szkole. Potem jest rok 1920, wojna polsko-bolszewicka, później wkraczają Rosjanie, mamy II wojnę światową, a cała historia kończy się przesiedleniem na tzw. ziemie odzyskane, czyli w te miejsca, które znamy z trylogii Sylwestra Chęcińskiego – wyjaśnił.
Widzowie poznają więc historię, której scenarzysta Andrzej Mularczyk nie mógł pokazać wcześniej.
– To historia w czasach PRL-u nie opowiedziana, ponieważ ówczesny system nie pozwalał mówić o dwudziestoleciu międzywojennym, o Kresach. Poprosiliśmy więc autora scenariusza, Andrzeja Mularczyka, aby opowiedział tę historię od początku, jak powstał, skąd się wziął konflikt między Kargulem a Pawlakiem, czyli najbardziej znany polski konflikt – tłumaczył producent.
Mikołaj Fajks powiedział, że filmowcy chcieli oddać klimat tamtych czasów, do czego znakomicie nadał się skansen w Tokarni.
– Jest to idealne miejsce, które oddaje krajobraz, klimat Krużewników, z historii młodości Kargula i Pawlaka. To taka wieś trochę wymyślona, ale miała swój pierwowzór. Nazywała się Boryszówka, istnieje na terenach dzisiejszej Ukrainy – zaznaczył Mikołaj Fajks.
Dodał, że choć w skansenie w Tokarni powstała większość zdjęć, nie będzie to jedyna lokalizacja.
– W województwie świętokrzyskim mieliśmy także zdjęcia na Świętym Krzyżu, gramy też w okolicach Tokarni: urokliwe rzeczki, pola. Na końcówkę czerwca zostały nam zdjęcia w Racławicach Śląskich i w skansenie w Lublinie, gdzie znajduje się miasteczko z tamtych czasów – wymieniał.
Co ciekawe, na Świętym Krzyżu będzie więzienie, do którego trafia Pawlak. Tam niektóre pomieszczenia zostały zaadaptowane na cele więzienne i na gabinet naczelnika.
Film reżyseruje Artur Żmijewski. Aktor ma na swoim koncie także pracę reżysera. Sam podkreśla, że za kamerą staje już od wielu lat.
– Jakby tak policzyć, to pewnie wyszłoby z 18 lat, tyle że dotychczas to była telewizja, teatr telewizji, teatr, a teraz po raz pierwszy staję za kamerą filmu fabularnego. Prawda jest taka, że reżyseria, to jest w dużej mierze dobór obsady, a potem tylko nie można przeszkadzać kolegom kiedy grają. Jest trochę różnic, ale one nie są tak istotne, żeby można było powiedzieć, że to jest inny zawód – zaznaczył.
Artur Żmijewski zwrócił uwagę, że od pierwszego spotkania twórców nowego filmu o Kargulu i Pawlaku nie było mowy o mierzeniu się z legendą.
– Trylogia jest czymś kompletnie osobnym. Nie mamy szansy się mierzyć, bo nie mamy Kargula i Pawlaka w wykonaniu Kowalskiego czy Hańczy. Ich już dawno na świecie nie ma, ale gdyby nawet byli, to nie mogliby zagrać tych ról, bo jakby zagrali 12-latków? Byłoby to raczej niemożliwe. Zatem jest to kompletnie inny film, inna opowieść, mająca miejsce w zupełnie innych czasach. I muszą też państwo wiedzieć, że jest to opowieść o zupełnie innym świecie. Trylogia dzieje się w świecie po repatriacji, do którego przyjechali i który sobie zagospodarowują. Nasz film opowiada o kilkudziesięciu latach życia Karguli i Pawlaków w Krużewnikach, czyli w miejscu mitycznym, o którym się mówi w trylogii, a który jest tam pokazany tylko szczątkowo – powiedział.
Reżyser chwalił pracę w Parku Etnograficznym w Tokarni.
– Były takie momenty, kiedy przyjechaliśmy nagrywać zimę, a tu zabrakło śniegu i musieliśmy śnieżyć, ale tak się zdarza. Na tym polega magia filmu, że można wszystko zrobić o różnych porach roku. Natomiast spotykamy się z życzliwością ludzi wkoło, i ze skansenu w Tokarni i z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Świętokrzyskiego – dodał.
Władze województwa postanowiły wesprzeć produkcję. Jak powiedział Andrzej Bętkowski, marszałek województwa świętokrzyskiego, to kwota 500 tys. zł.
– Te pieniądze nie są jakieś powalające, ale tyle samorząd województwa wyasygnował z myślą, że Tokarnia stanie się teraz drugim Lubomierzem, gdzie młodzi Kargul i Pawlak rozpoczynają swój żywot. Cieszymy się z tej współpracy, bo to miejsce może tylko zyskać przez to, że jego fragmenty będzie można zobaczyć w filmie – mówił.
Jak dodała wicemarszałek województwa świętokrzyskiego, Renata Janik, zasady współpracy określa umowa, z której wynika, że promocja regionu odbędzie się w mediach społecznościowych produkcji, jak również w samym filmie.
– Jestem z tego pokolenia, które właściwie wszystkie trzy części zna na pamięć. Za każdym razem odkrywam coś nowego i za każdym razem się śmieję. Mam nadzieję, że przez kolejne lata ten film przyciągnie wielu turystów z całej Polski, którzy będą oglądać tę część – zaznaczyła.
Fanem trylogii o Kargulu i Pawlaku jest także wiceminister spraw zagranicznych, Piotr Wawrzyk, który w poniedziałek pojawił się na planie zdjęciowym.
– Chyba nie ma takiego Polaka, który by nie oglądał, i to po kilka razy, bo to są filmy, które są niezapomniane, które można oglądać bez końca, cały czas śmiać się z tych samych dowcipów, z tych samych scen i podziwiać grę tych wybitnych aktorów. Teraz skansen w Tokarni będzie mógł zobaczyć każdy, kto będzie oglądał ten film, więc trudno o lepszą reklamę – stwierdził.
W poniedziałek była kręcona jedna z większych scen. Udział w niej wzięli znakomici artyści. Anna Dymna, jako jedyna aktorka wystąpiła w filmowej trylogii Sylwestra Chęcińskiego oraz w nowej, właśnie realizowanej części.
– Jestem ciotką Kazimierza Pawlaka, czyli praciotką Ani Pawlaczki. Kiedy dostałam ten epizod to pomyślałam, że to znakomita okazja, żeby odbyć taką cudowną podróż w czasie, do przodu, do tyłu. To jest niezwykłe, bo zamykam oczy i widzę Hańczę, Kowalskiego, a potem otwieram i widzę tych cudownych chłopaków. Nagle mój tatuś, czyli tatuś Ani – Witia ma 3 lata. Jesteśmy aktorami i mamy taką okazję, że podróżujemy w dziwnych czasach. To podróż do innego czasu, kiedy był inny świat, inni ludzie – stwierdziła.
Teścia Kazimierza Pawlaka, ojca Mani, gra Mirosław Baka.
– Tam jest wpisany konflikt między mną a zięciem, a taki konflikt zawsze dobrze robi w filmie – żartował. – Te wyzwania aktorskie łatwo pokonać dzięki całej atmosferze, jaka tu powstaje, dzięki kostiumowi, dzięki charakteryzacji, to wszystko co się dzieje wokół, i ten cały skansen w Tokarni sprawia, że jak człowiek tutaj wjeżdża, to wszystko wokół jest kostiumowe, piękne, w klimacie – mówił.
Mirosław Baka chwalił Artura Żmijewskiego, ocenił, że jest sprawnym reżyserem.
– Do tego projektu jest szczególnie dobrze przygotowany i naprawdę wszystko jest przemyślane. Jako reżyser i aktor jest niesamowicie uważny na aktora, a to jest dla nas bardzo ważne, że on wyłapuje wszystkie rzeczy, które są fajne do zagrania. Jest to też bardzo pomocne – powiedział.
W rolę młodych Pawlaka i Kargula wcielają się: Adam Bobik i Karol Dziuba.
– Spotkaliśmy się na castingu, od razu się nienawidziliśmy i dlatego dostaliśmy te role – śmiał się Karol Dziuba.
Obaj aktorzy, także poza ujęciami, cały czas posługują się językiem z charakterystycznym, wschodnim zaśpiewem.
– Wiele razy obejrzałem wszystkie części Kargula i Pawlaka, i ćwiczyłem, a że jestem z Podlasia, to miałem łatwiej – mówił Adam Bobik.
Karol Dziuba przyznał, że za sprawą skansenu łatwo wcielić się w postaci sprzed prawie 100 lat.
– Bo to nie jest scenografia zbudowana na potrzeby filmu. Stoją tu prawdziwe budynki i to na pewno nam bardzo pomagało, czujemy się tutaj tak swojsko – przyznał.
Premiera filmu jest zaplanowana 10 listopada tego roku.