Andrzej Zygmunt Oleś i jego twórczość były tematem spotkania, które w poniedziałek, 29 maja, odbyło się w Ośrodku Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej na Wzgórzu Zamkowym w Kielcach. O artyście opowiadała jego wnuczka, dr Zofia Funke.
Dr Marek Maciągowski, dyrektor merytoryczny OMPiO wyjaśnił, że spotkanie przygotowane we współpracy z Muzeum Historii Kielc, miało na celu przywołać zapomnianą postać.
– Pani Zofia Funke, wnuczka Andrzeja Zygmunta Olesia, który zajmował się w Kielcach między innymi konserwacją zabytków, już wcześniej wydała pierwszy tom z pracami swojego dziadka, natomiast teraz jest okazja do tego, by zaprezentować drugi tom. Myślę, że warto przypomnieć w Kielcach postać malarza Andrzeja Olesia, który jest artystą cenionym w kręgach sztuki – mówi.
Album „Andrzej Zygmunt Oleś (1886 – 1952). Malarstwo, grafika rysunek – część 1. i 2.” pokazuje zaledwie część prac artysty. Zofia Funke wspomina, że w jej rodzinnym domu zawsze było dużo prac dziadka.
Urodziła się w Warszawie w 1944 roku. W latach 1961-1965 studiowała chemię. Doktorat obroniła w 1984 roku na Uniwersytecie Marcina Lutra w Halle-Wittenberdze. Od 1978 roku mieszka w Niemczech z mężem Manfredem Funke.
Kiedy po 43 latach pracy przeszła na emeryturę, zainteresowała się malarstwem dziadka. Przyznaje, że nowa pasja wciągnęła ją do tego stopnia, że rozpoczęła naukę.
– W Halle jest olbrzymi ośrodek kultury, ale jest także Akademia Sztuk Pięknych, konserwatorium, uniwersytet. Tam urodził się kompozytor Georg Friedrich Händel. Poznałam malarkę Suchrę Gummelt. U niej zaczęłam się uczyć malarstwa akwarelą, bo chciałam poznać, jak dziadek to robił. Wiele lat dla niej pracowałam, robiłam wystawy, wydarzenia, zrobiłam dwa pierwsze katalogi. Wtedy, patrząc na prace dziadka, których mnóstwo znajdowało się w moim mieszkaniu, pomyślałam, że mogłabym zrobić dla niego album. On nigdy nie miał albumu, tylko katalogi robocze – zauważa.
Pomysł spotkał się z aprobatą całej rodziny, dla której był też okazją do odnowienia wzajemnych relacji. Jak wspomina Zofia Funke, familia jest duża, bo Andrzej Oleś miał dziewięcioro rodzeństwa.
– Praca rozpoczęła się w 2013 roku od rodziny w Warszawie, ale też od przyjaciół. Zaczęłam te prace fotografować. Bardzo mi pomogła asysta męża – podkreśla.
Następnie swoje kroki skierowała do Krakowa.
– Tam jest jeszcze większa rodzina, jeszcze więcej obrazów, i jeszcze więcej przyjaciół. Największą pomocą była moja kuzynka Magdalena, ponieważ ja po tylu latach spędzonych za granicą, nie bardzo pamiętałam moją rodzinę. Ona zapraszała do siebie naszych bliskich, żebym ich poznała. Ogromne wsparcie dostałam też od mojej ciotki, Zofii Gołubiew, która była dyrektorką Muzeum Narodowego w Krakowie. Użyczyła mi zdjęcia prac Andrzeja Olesia, które się znajdują w tej instytucji, skontaktowała mnie z innymi muzeami – zaznacza.
Jednocześnie Zofia Funke śledziła aukcje dzieł sztuki, które odbywały się w Internecie. Pokazywały się tam prace Andrzeja Zygmunta Olesia.
Mając udokumentowanych 600 obrazów, wnuczka złożyła pierwszy album. Pomoc okazała Suchra Gummelt.
– Skład robiłam z moją malarką, ona wymyśliła to w taki sposób, że przeplatała oleje z akwarelami, z grafikami, z litografiami, żeby nie było nudno. Ta pierwsza część była chaotyczna, choć może miała swój urok – przyznaje.
Publikacja ukazała się w 2017 roku i miała nie mieć kontynuacji. Sytuacja zmieniła się w 2019 roku. Zofia Funke wspomina, że Krzysztof Myśliński z Muzeum Historii Kielc wygłaszał referat o Andrzeju Olesiu.
– Od razu zdecydowaliśmy, że przyjedziemy. Było nas pięcioro wnuków. Tu poznałam wiele nowych osób. W Desie u pani Mileny Staszewskiej kupiłam kilka nowych obrazów. Ona też skontaktowała mnie z historykiem, Jackiem Jopowiczem, a ten z kolei z całą rodziną Nowaków, którzy przyjaźnili się z dziadkiem, mieli sklep papierniczy, w którym mój dziadek płacił obrazami. Andrzej często portretował małą wtedy Krysię Nowakównę. Kiedy zobaczyłam, ile w ich domu jest pięknych obrazów Andrzeja od razu postanowiłam, że zrobię drugi album – mówi.
Z pomocą przyszło również Muzeum Historii Kielc, które udostępniło szkicowniki Andrzeja Olesia ze swoich zbiorów.
– Nazbierałam olbrzymią ilość materiałów, w efekcie czego druga książka jest większa od pierwszej. Jestem wdzięczna panu Łukaszowi Młynarskiemu z Narodowego Instytutu Dziedzictwa, który bardzo skrytykował moją pierwszą książkę, i sugerował inny, systematyczny sposób prezentowania prac, jest więc podział na młodość, część krakowską i kielecką, i starałam się to robić według dat – opisuje.
Andrzej Oleś (ur. 1.10.1886 r. w Iwoniczu, zm. 31.10.1952 r. w Kielcach). Studiował na Akademii Sztuk Pięknych, przez rok studiował w pracowni Leona Wyczółkowskiego, a następnie u Stanisława Dębickiego. Równolegle studiował prawo i administrację na Uniwersytecie Jagiellońskim. Studia prawnicze ukończył w 1913 roku, uzyskując tytuł doktora. Do 1916 był nauczycielem rysunku w gimnazjum Świętego Jacka.
W 1932 roku został członkiem grupy artystycznej Zwornik i Towarzystwa Grafików, należał również do krakowskiego Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych, Związku Polskich Artystów Plastyków i Towarzystwa Miłośników Przeszłości Krakowa.
W 1936 roku zamieszkał w Kielcach, gdzie otrzymał posadę wojewódzkiego konserwatora sztuki i kierownika oddziału sztuki w urzędzie wojewódzkim. Podczas II wojny światowej prowadził prywatne lekcje rysunku, w 1944 roku wykładał historię sztuki na konspiracyjnym uniwersytecie w Kielcach. Po 1945 r. zainicjował powstanie oddziału Związku Zawodowego Polskich Artystów Plastyków w Kielcach, którego został prezesem. W 1946 nauczał rysunku na kursach organizowanych przez Szkołę Rzemiosł Artystycznych, od 1948 był opiekunem działu malarstwa, który został zorganizowany w Muzeum Świętokrzyskim. Przewodniczył sekcji plastycznej w Komisji do Badań Historyków Sztuki w Kielcach.