Nawet dwa kilometry, zamiast kilkudziesięciu metrów będą musieli pokonać piesi, którzy chcą dostać się z ulicy 1 Maja do Fabrycznej w Końskich. PKP zdecydowało o zamknięciu kładki nad torami, łączącej te dwie ulice. Powodem jest fatalny stan przeprawy i brak pieniędzy na jej remont.
Okazuje się, że najbliższe naziemne przejście przez tory jest niemal kilometr od zrujnowanej kładki, ale nie ma tam chodnika. Przejście dla pieszych znajduje się 2 kilometry od dotychczasowego i prowadzi przez ulice Sportową i Partyzantów. Większość pieszych, mimo zagrożenia skraca sobie więc drogę i przekracza tory na przejeździe dla samochodów
– Nie czuję się tu bezpiecznie, czuję strach, ale nie widzę sensu pójścia aż do drogi krajowej. Z duszą na ramieniu przejdę przejazdem dla samochodów – mówi pani Nina.
– Trzeba iść wzdłuż torów do ulicy Partyzantów i wtedy można przejść przez tory przejściem dla pieszych. Tak na oko to kilometrowy spacer – dodaje pani Jadwiga.
Temat zrujnowanej kładki i braku przejścia dla pieszych wrócił podczas ostatniej sesji rady miejskiej. Burmistrz Krzysztof Obratański wyjaśnia, że przez długi czas gmina sądziła się z PKP o to, kto powinien wyremontować kładkę. Ostateczna decyzja Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego wskazuje, że to obowiązek PKP.
– Remont kładki, według szacunków PKP, to koszt około 1,5 mln zł, dlatego dla nich jedynym racjonalnym rozwiązaniem jest rozbiórka tej przeprawy – mówi burmistrz.
Na razie nie wiadomo, kiedy PKP rozbierze niebezpieczną, wiszącą nad torami kładkę. Jak dodaje włodarz miasta, z pomocą ma przyjść Świętokrzyski Zarząd Dróg, który jest zarządcą ulicy 1 Maja, czyli drogi 749. Instytucja zadeklarowała wybudowanie chodnika od kładki do przejazdu dla samochodów.