Co kryje się pod nazwami: camera obscura, latarnia magiczna czy praksinoskop? Odpowiedź na to pytanie poznają osoby, które odwiedzą nową wystawę w Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach. Jej skrócona nawa brzmi „Media magica”.
Ekspozycja stanowi edukacyjną podróż w czasie do prehistorii kina. Jak mówi Martyna Groth – kuratorka wystawy, bazą jest archeologia mediów, ponieważ wystawa sięga praktyk prehistorycznych.
– Praktyki medialnie nie rozpoczynają się w XIX czy XX wieku. One trwają tak naprawdę od wieków. Stąd archeologia mediów. To jest taki obszar badawczy, który jest coraz bardziej popularny, ponieważ medioznawcy zaczynają zauważać, że już wcześniej były jakieś praktyki i warto o nich wspomnieć, warto je przebadać i warto zobaczyć, gdzie i kiedy tworzono różne aparaty, zabawki, które są protoplastami kinematografu i innych urządzeń znanych nam już współcześnie – tłumaczy.
Martyna Groth zaznacza, że wystawa pozwala zwolnić i odbyć podróż w czasie.
– My jesteśmy przyzwyczajeni do szybkiego montażu, wielu bodźców. Ta wystawa pokazuje, że dawniej te praktyki medialne nie były aż tak szybkie. Ludzie byli przyzwyczajeni, że slajd się zmieniał w wolniejszy sposób – zauważa.
Daria Dyktyńska, dyrektor Muzeum Zabawek i Zabawy w Kielcach informuje, że pełny tytuł wystawy brzmi: „Media magica (o) magia obrazów. Zabawki optyczne i urządzenia projekcyjne z dziedziny nauki i cudowności”.
– Troszeczkę długi tytuł, ale trzeba było takiego, żeby zawrzeć wszystko to, o czym chcieliśmy na wystawie opowiedzieć. Wystawa dotyka dość mało znanego i zbadanego, szczególnie w Polsce, tematu archeologii mediów. Okazuje się, że było coś przed kinem – wyjaśnia.
Dodaje, że były to projekcje pokazywane przez latarników.
– Latarnik to kiedyś był zawód człowieka, który miał ze sobą latarnię magiczną, i ta latarnia wyświetlała, projektowała różnego rodzaju, możemy powiedzieć, przedstawienia i filmy. Może nie w takim wymiarze jak dzisiaj, ale jednak. Latarnia magiczna pojawiła się prawdopodobnie w II wieku naszej ery w Chinach. Do Europy zawędrowała około XVI-XVII wieku. U nas na początku na dworach i wśród możnej szlachty były organizowane takie pokazy, które gromadziły bardzo wiele osób. Był aparat, czyli ta latarnia, było światło i były przeźrocza, które układały się w określoną opowieść, jakąś całość – zauważa.
Daria Dyktyńska zaznacza, że znacznie później pokazy z udziałem latarni magicznych trafiły do szerokiego kręgu odbiorców, do gawiedzi.
– Ów latarnik wędrował po miastach, po wsiach, zwoływał ludzi i pokazywał te, nazwijmy to „filmy”. A tematy były takie, jak dzisiaj: polityczne, religijne, artystyczne. Przeźrocza były ręcznie malowane, i to też było niezwykłe, bo był w tym pewnego rodzaju artyzm – opisuje.
Taką latarnię magiczną ze zbiorów Muzeum Zabawek i Zabawy, z początku XX wieku, z wytwórni Ernesta Planka z Norymbergi, można zobaczyć na wystawie, ale zalazło się a niej także wiele innych urządzeń, które sprawiały wrażenie markowania ruchu, a przez to pewnego rodzaju iluzji. To między innymi camera obscura, latarnia magiczna, taumatrop, stereoskop, fenakistiskop, zootrop czy praksinoskop.
Daria Dyktyńska podkreśla, że wystawa jest interaktywna.
– Dla nas ważne jest, żeby zdobywać wiedzę przez doświadczenie, więc ta wystawa jest interaktywna, można ruszać, można tworzyć własny film animowany, można zobaczyć, jak wyglądały mechanizmy tych urządzeń – mówi.
Ekspozycja potrwa do końca października.