Mieszkańcy Rzegocina, Górnowoli i wsi Ostrowce w gminie Nowy Korczyn nadal nie zgadzają się na sąsiedztwo olbrzymiej farmy fotowoltaicznej. Ma to być jedna z największych farm fotowoltaicznych w Polsce o mocy 125 megawatów.
Jak podkreślają mieszkańcy nie było żadnych konsultacji społecznych w tej sprawie. O planowanej inwestycji dowiedzieli się przypadkiem przy masowej wycince drzew i krzewów na przełomie roku 2021/2022. Hałas maszyn i przejeżdżających przez wieś kilku tirów dziennie ze zmielonym drewnem wzbudziły niepokój wśród mieszkańców. Taka inwestycja o charakterze przemysłowym od razu wzbudziła sprzeciw społeczny. Nikt nie chce zabudowy przemysłowej w pobliżu wsi – mówili.
Niemal natychmiast złożono w Urzędzie Miasta i Gminy w Nowym Korczynie petycję przeciwko budowie elektrowni pod którą podpisało się ok. 100 rodzin.
Jak informują mieszkańcy, obiekt wraz z infrastrukturą techniczną miałby powstać 3 metry od najbliższych zabudowań, ale i na terenie Solecko-Pacanowskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu i Ostoi Szaniecko-Soleckiej – Natura 2000. Boją się także, że elektrownia będzie negatywnie oddziaływać na zdrowie ludzi oraz na środowisko.
Zdzisław Czerwiński, właściciel gruntu w Rzegocinie, na, którym m.in. mają stanąć panele fotowoltaiczne mówił, że właśnie poprzez takie zagospodarowanie widzi przyszłość tego terenu z uwagi na bardzo niską klasę bonitacyjną gruntów. Dodaje, że panele te są bardzo korzystne m.in. podstawą jest tani prąd.
Beata Sosin, członek zarządu Pawer Land, firmy, która planuje przedsięwzięcie powiedziała, że spółka jest na etapie ubiegania się o zezwolenia na realizację inwestycji. Obecnie rozpatrują go odpowiednie służby: sanepid, Wody Polskie oraz Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska.
– Że my mamy taki plan to nie znaczy, że zostanie on w 100 proc. zrealizowany. Na ten moment nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć, jakie będą decyzje w tych instancjach. Mamy jedynie zgodę właścicieli gruntów na dzierżawę 160 ha gruntów, to jednak nie oznacza, że na całym tym terenie powstanie fotowoltaika i czy w ogóle powstanie – mówi.
Zgodę na to, czy inwestycja będzie mogła być realizowana ma wydać m.in. Paweł Zagaja, burmistrz miasta i gminy Nowy Korczyn.
Samorządowiec zaznacza, że czeka jednak na opinie odpowiednich organów pod kątem życia, zdrowia ludzkiego, aspektu ochrony środowiska i również zagrożenia przeciwpowodziowego. Będą one podstawą do wydania decyzji środowiskowej, ale wcześniej jednak odbędą się konsultacje społeczne, spotkania i dyskusje. Rozumiem zaniepokojenie mieszkańców, ale myślę, że trzeba się uzbroić w cierpliwość – mówi.
Burmistrz zapewnił jednak, że przy wydawaniu decyzji weźmie pod uwagę sprzeciw mieszkańców. Jak dodał aspekt społeczny jest zawsze dla niego istotny i ważny.
Mieszkańcy podczas programu Interwencja zwrócili się także z apelem do posłów RP, aby ustanowić tak jak to jest w przypadku wiatraków tzw. ustawę odległościową wobec farm fotowoltaicznych, czyli min. 700 m od zabudowań.
Protestujący wśród swoich obaw wymieniają m.in. niekorzystny i nieodwracalny wpływ na okoliczną florę i faunę, a przy tym utratę walorów wizualnych miejsca.
Doktor Maciej Bonk z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, mówi, że jest to teren bardzo atrakcyjny przyrodniczo. Jak zaznacza tych wartości przyrodniczych jest dużo i są one różne.
– Przede wszystkim jest to duży obszar łąkowy. To siedlisko, które w Europie zanika bezpowrotnie. Jeżeli będzie tu jakakolwiek inwestycja, teren będzie wymagał odwodnień, co wpłynie na zmniejszenie liczebności siedlisk np. płazów, które wszystkie w Polsce są chronione. Tu nie ma kompromisu, jeżeli chcemy zachować wartości przyrodnicze, to nie możemy sobie pozwolić na tego typu inwestycje – mówi.
Radni rady gminy Nowy Korczyn Czesław Zawada i Jerzy Piotrowski nie mają nic przeciwko czystej energii. Jak zaznaczają, gospodarstwa rolne zużywają duże ilości energii, która jest kosztowna. Potrzebna jest m.in. do zasilenia chłodni, czy pomp ciepła do ogrzewania domów. Instalacja fotowoltaiczna pozwala zmniejszyć rachunki za prąd i inne koszty. Musimy też dbać o CO2. Panele nie emitują dwutlenku węgla i innych szkodliwych gazów.
Przedstawiciele spółki Pawer Land zapewniają, że będą w tej sprawie chcieli zorganizować z mieszkańcami kolejne spotkanie. Zapewniają także, że będą chcieli się odsunąć jak najdalej od zabudowań. Ale jak zaznaczają, aby dążyć do rozwiązania, które jest satysfakcjonujące dla obu stron, trzeba rozmawiać.