– Jesteśmy zadowoleni, ale jeszcze nic nie zrobiliśmy – powiedział Talant Dujszebajew trener piłkarzy ręcznych Barlinka Industrii Kielce, którzy po zwycięstwie 25:24 z Paris Saint–Germain, awansowali do finału rozgrywanego w Lanxess Arenie w Kolonii Final Four Ligi Mistrzów.
– Jesteśmy w finale, więc jestem zadowolony, ale pamiętam ubiegły rok. Pamiętam nasze rozczarowanie. Wiem, że musimy mieć w sobie to uczucie, które mieliśmy po finale i musimy zrobić wszystko, aby jutro wygrać, abym mógł być szczęśliwy i wyjechać na wakacje jako szczęśliwy człowiek – stwierdził kielecki szkoleniowiec na konferencji prasowej.
W drugim półfinale SC Magdeburg pokonał po serii rzutów karnych Barcelonę 40:39 (38:38, 31:31).
– Moim zdaniem zmierzymy się z najbardziej niebezpieczną drużyną. To, jak dzisiaj grali, jest niesamowite, a charakter, jaki pokazali przez ostatnie dwa lata, zasługuje na wielki szacunek. Rywale dotarli do finału bez kluczowych graczy i pokonali Barçę, czyli drużynę, która dwukrotnie zdobyła to trofeum. Są niewiarygodnie mocni. Jesteśmy na tym samym poziomie, co w zeszłym roku, a teraz chcemy pójść o krok dalej – powiedział bramkarz Barlinka Industrii Kielce Adreas Wolff, który w sobotnim półfinale odbił dwanaście piłek.
„Cuda Wolffa wepchnęły Kielce do finału” – napisano na oficjalnej stronie Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej. „Jego statystyki mogą nie być najbardziej zdumiewające. Z 12 obronionymi strzałami i 34% skutecznością, występ niemieckiego bramkarza zostanie zapamiętany tylko dlatego, że wykonał idealne interwencje we właściwym czasie. Kilka w pierwszej połowie, aby pomóc Kielcom odskoczyć i dwa w ostatnich sekundach, aby uratować sukces swojej drużyny. Najpierw przed Lucem Steinsem, który właśnie przedarł się w obronie, a następnie strzałem ostatniej szansy Elohima Prandiego. Wystarczy, aby zapewnić sobie finał!” – można przeczytać na eurohandball.com.