Grupa radnych, zasiadających w komisji finansów kieleckiej rady miasta oczekuje od skarbnik Marzeny Bzymek dokładnych informacji na temat sytuacji finansowej Kielc. Sprawa ma związek z pismem, które urzędniczka skierowała w ubiegłym tygodniu do prezydenta Bogdana Wenty.
Katarzyna Suchańska, przewodnicząca komisji finansów z klubu Bezpartyjni i Niezależni zwraca uwagę, że w informacjach o wykonania budżetu za pierwsze pięć miesięcy tego roku nie ma żadnych danych, wskazujących drastyczne pogorszenie się sytuacji finansowej.
– Skarbnik nie przedstawiła konkretnych dowodów, które wyjaśniałyby te wyliczenia, tak wysoki deficyt oraz zagrożenie utratą płynności finansowej. Co więcej, wskazywane przez Marzenę Bzymek czynniki zewnętrzne nie mogą być do końca prawdziwe. Przykładowo podwyżka cen energii w 2023 roku nie mogła wpłynąć na budżet miasta, a to dlatego, że Kielce i wiele jego jednostek ma stałe umowy na dostawy energii, które ustalono przynajmniej w 2022 roku. Podobnie wskaźniki, takie jak WIBOR uległy w tym roku poprawie. Stąd też pytamy skąd wzięły się te wartości i co konkretnie na te wyliczenia wpłynęło – komentuje.
Radna podkreśla, że rozbieżne prognozy zawarte w budżecie miasta oraz piśmie skierowanym do prezydenta miasta wzbudzają wątpliwości, czy urząd miasta nie zataja pewnych informacji przed radnymi.
– Takie informacje należą się nam oraz kielczanom. Nie chodzi o jakieś prowizoryczne wyliczenia lub mówienie, że jest inflacja i wzrosły ceny. Na to się nie zgadzamy. Należy też pamiętać, że na budżet miasta duży wpływ ma Miejski Zarząd Dróg oraz zarządzanie nieruchomościami i związane z tym sprzedaże działek lub budynków. Nie ma żadnych przesłanek, by wykonanie budżetu w MZD lub Wydziale Nieruchomości było zagrożone – zauważa Katarzyna Suchańska.
Piotr Kisiel z klubu Prawa i Sprawiedliwości podkreślił, że skarbnik nie udzieliła radnym jasnej odpowiedzi. Stwierdziła jedynie, że jej zadaniem jest przestrzeganie prezydenta miasta przed tym, że Kielce w przyszłości mogą mieć poważne problemy związane z brakiem pieniędzy. Radny przypomina jednak, że na skarbniku spoczywa odpowiedzialność za rzetelne i transparentne przedstawianie informacji o sytuacji budżetowej samorządu.
– Jako miasto wojewódzkie nie możemy pozwolić sobie na to, by hipotetycznie zakładać, że w niedalekiej przyszłości zabraknie nam pieniędzy. Skarbnik musi operować twardymi danymi i dogłębną analizą. Nie otrzymaliśmy żadnej konkretnej informacji w tej kwestii. Z kolei wyliczenia miały powstać na podstawie sygnałów przekazywanych przez dyrektorów miejskich jednostek. Nie da się ukryć, że jest to trochę śmieszne – mówi.
Piotr Kisiel jest zdania, że pojawiające się informacje o możliwości utraty płynności finansowej Kielc i braku pieniędzy na wydatki bieżące w połowie roku nie mogą być bagatelizowane.
– Jeżeli w piśmie do prezydenta skarbnik zawarła prawdziwe dane, to magistrat powinien podjąć natychmiastowe działania. Wskazane jest, by braki finansowe zostały pokryte przesunięciami budżetowymi. Jednak nic takiego na najbliższej sesji się nie pojawi. Nie ma żadnych uchwał w tej sprawie, ani tym bardziej pakietu naprawczego dla budżetu miasta. W przypadku finansów publicznych nie możemy pozwolić sobie na domniemania – stwierdza Piotr Kisiel.
Jak informowało Radio Kielce: w piśmie do prezydenta, z 9 czerwca, skarbnik Marzena Bzymek twierdziła, że tegoroczny deficyt budżetowy może być wyższy o 200 mln zł od zakładanego i wyniesie 355 mln zł. Tymczasem kilka dni później, podczas czerwcowej sesji rady miasta mówiła, że budżet jest realizowany właściwie, a zakładany deficyt wyniesie około 150 mln zł.