– To wieki charakter, pracowitość i niezwykła osobowość – tak o Janie Matejce mówi Marta Kłak-Ambrożkiewicz kustosz i kierownik Muzeum Dom Jana Matejki – oddziału Muzeum Narodowego w Krakowie. Dziś przyjrzymy się karierze artysty.
– Może nam się nie podobać jego malarstwo, ale nie odbierajmy mu jego sławy, którą odniósł. Doceniano jego kunszt artystyczny, sposób malowania – mówi Marta Kłak-Ambrożkiewicz. Wskazuje na medale i nagrody, które można oglądać w Domu Jana Matejki, podkreślając, że kariera malarza potoczyła się w sposób nieprawdopodobny, bo nawet dziś wydaje się niezwykle spektakularna.
– Spójrzmy: ma 12 lat, kiedy zaczyna Szkołę Sztuk Pięknych w Krakowie, marzy o tym, żeby wyjechać na stypendium do Paryża. To się nie udaje, ale otrzymuje stypendium do Monachium. Nie jest zbytnio zachwycony, ale jedzie. Zapisuje się do pracowni ucznia Paula Delaroche. Matejko marzył, żeby poznać Delaroche, uczyć się u niego – wyjaśnia.
Paul Delaroche specjalizował się w malarstwie historycznym, pełnym patosu, ale też dbałością o szczegóły.
Przekręcone nazwisko
– Niestety Delaroche zamarł, i skończyło się na stypendium w Monachium, a nie w Paryżu, ale w Monachium Matejkę zainteresował szereg miejsc zabytkowych, powstały szkice dokumentacyjne, ale przede wszystkim to, co jest ważne dla nas, muzealników – powstały szkice muzealne. Odwiedzał galerie. W tym czasie w Krakowie nie ma żadnego muzeum, żadnego miejsca, gdzie można obcować z dziełami sztuki. W czasach szkoły artystycznej, do której Matejko uczęszczał, odbywają się dopiero pierwsze dwie wystawy artystyczne. Na jednej z nich są umieszczone prace uczniów szkoły. Podobno była wśród nich praca Jana Matejki, i tam przekręcono jego nazwisko – dodaje.
Druga wystawa to ekspozycja prezentująca tak zwane „starożytności”.
– Wtedy pod tym terminem ukrywają się zabytki nie tylko malarskie i rzeźbiarskie, ale także zabytki rzemiosła artystycznego, pamiątki archeologiczne, historyczne. Ta wystawa cieszy się ogromnym powodzeniem. Studenci szkoły, wśród nich Matejko, dokumentują te artefakty. Potem, kiedy podróżuje coraz bardziej interesują go te ekspozycje muzealne. Rozpoczyna się jego działalność kolekcjonerska, gromadzi przedmioty, z których wiele staje się realiami malarskimi w obrazach historycznych. Ale budując kolekcje, angażuje się w sprawy wystawiennicze i muzealne. To później zaowocuje jego przewodniczeniem w komitecie organizującym Muzeum Narodowe w Krakowie – zapowiada kurator.
Światowy sukces
Wróćmy jednak do czasów młodości artysty, do jego pobytu na stypendium w Niemczech.
– W Monachium obcuje z dziełami sztuki, a kiedy stamtąd wraca w domu, kończy obraz „Otrucie królowej Bony” – relacjonuje Marta Kłak-Ambrożkiewicz. – Potem wyjeżdża na stypendium do Wiednia, ale szybko przerywa naukę. Rozpoczyna się jego działalność w Krakowie. Staje przed dylematem, co właściwie ma robić? Wybucha Powstanie Styczniowe. Angażuje się w różne sprawy patriotyczne. Powstanie upada. I znów pojawia się pytanie: co dalej? W roku 1864 pod wpływem przyjaciół, za zapożyczone pieniądze, wysyła swój obraz „Kazanie Skargi” na wystawę w Paryżu. Światowy salon sztuki i nikomu nieznany 26-letni artysta z Krakowa, z zaboru austriackiego, otrzymuje złoty medal.
Historia niezwykła. Kustosz przyznaje, że to brzmi jak bajka, i także dziś byłoby wielkim sukcesem.
– Od tego momentu rozpoczyna się jego wielka, międzynarodowa kariera. Na salonie sztuki w Paryżu będzie wystawiał 11 razy, jego obrazy będą zawsze otrzymywać najwyższe nagrody, prace będą podróżowały po Europie, a także do Stanów Zjednoczonych. W ciągu bardzo krótkiego życia – żył tylko 55 lat, powstaną 322 obrazy olejne, kilkadziesiąt tysięcy szkiców rysunkowych, ale dokładne ile, tego nigdy nie będziemy wiedzieć, bo ich nie archiwizował. Powstanie kilkaset projektów akwarelowych do monumentalnego dzieła dedykowanego Matce Bożej i kościołowi mariackiemu w Krakowie, dwukrotnie powstaną szkice: „Dzieje cywilizacji ludzkości”, zrealizowane przez uczniów Politechniki Lwowskiej, sceny „Dzieje cywilizacji w Polsce”, i tak moglibyśmy mnożyć – stwierdza.
Wybiera trudniejszą drogę
Marta Kłak-Ambrożkiewicz podkreśla, że Matejko żyje bardzo intensywnie.
– W 1964 roku otrzymuje złoty medal, zakłada rodzinę, żeni się z Teodorą Giebułtowską. W 1873 roku odrzuci propozycję władz austriackich, objęcia dyrektury Akademii Sztuk Pięknych w Pradze. Władze kuszą, że wbudowany zostanie dla niego pawilon, w którym będzie rektorem, ale w którym także będą prezentowane wszystkie jego działa. Kusząca propozycja, intratna posada. Jakbyśmy dziś powiedzieli, byłby ustawiony do końca życia. Natomiast on pod wpływem młodych ludzi, studentów podejmuje się objęcia władzy w Szkole Sztuk Pięknych – placówce, która praktycznie nie ma budynku, ma za niewielkie środki i wielu chętnych studentów i profesorów. Będzie tą szkołą zarządzał przez 20 lat – zapowiada.
Jak Jan Matejko sprawdził się jako pedagog i dyrektor Szkoły Sztuk Pięknych powiemy za tydzień, a teraz spójrzmy na dzieło, które rozpoczęło międzynarodową karierę malarza z Krakowa. O tym, czym „Kazanie Skargi” przekonało zachodnich krytyków mówi Agnieszka Rosales Rodriguez – kuratorka zbiorów malarstwa polskiego do 1914 roku w Muzeum Narodowym w Warszawie.
– Myślę, że przede wszystkim artystyczną klasą, ekspresją. To zawsze była siła Matejki, który jednocześnie był mocno krytykowany za niekomunikatywność historycznych treści, stłoczenie postaci. Historia Polski nie była znana zachodnioeuropejskim krytykom, choć oczywiście ci wnikliwsi byli zdolni zrozumieć nie tylko historyczne sensy, ale i alegoryczne przesłania tego malarstwa – zauważa.
Teatr wielkich emocji
Zdaniem Agnieszka Rosales Rodriguez zarówno „Kazanie Skargi” jak i kolejny wielki sukces Matejki obraz „Rejtan – upadek Polski”, który także zdobył złoty medal na światowej wystawie w Paryżu, mają wspólne cechy.
– To, co przyciągało publiczność, to właśnie teatr wielkich emocji, wielkich spraw, umiejętność pobudzania wyobraźni – podkreśla.