Ozdoby z koralowca, torebki ze skóry krokodyla, a nawet zebrane na plaży muszelki – takie pamiątki wakacyjne z egzotycznych krajów mogą skończyć się sądowym wyrokiem za próbę przemytu. Joanna Kępa z Izby Administracji Skarbowej w Kielcach mówi, że niefrasobliwość podczas zakupu prezentów, z którymi wrócimy do kraju może sprawić nam mnóstwo problemów.
Najbardziej ekstremalne i całkowicie zabronione jest przewożenie żywych zwierząt.
– Były przypadki, że turyści wracali z żywymi małpkami czy papugami. Najczęściej jednak zwierzęta próbują przewieźć przemytnicy. Na lotnisku Chopina wykryto na przykład próbę przewiezienia uśpionych papug. Zwierzęta wkładano do plastikowych butelek, ale wcześniej owijano im nogi, żeby nie drapały i nie hałasowały – informuje Joanna Kępa.
Były również próby przemytu uśpionych żółwi, które schowano w podwójnym dnie walizki. Niestety większość tych zwierząt nie przeżywa podróży.
Joanna Kępa mówi, że znacznie częstsze są przypadki, że turysta nurkując w morzu odłamuje fragment koralowca i próbuje przywieźć go do Polski. Na bazarach w Egipcie często można też kupić wyroby ze skóry węża czy krokodyla albo przedmioty wykonane z kości słoniowej. Przywóz do polski produktów pochodzących od zagrożonych gatunków zwierząt i roślin jest zakazany. Joanna Kępa podkreśla, że turysta, który się na to zdecyduje popełnia przestępstwo.
– Konsekwencje są bardzo poważne. Nie można zapłacić mandatu i sobie zabrać te rzeczy. Są one rekwirowane i wszczynana jest procedura karna. Prokurator kieruje sprawę do sądu, a takiemu turyście grozi od 3 miesięcy do nawet 5 lat pozbawienia wolności. To nie jest tak, że wystarczy zapłacić grzywnę – tłumaczy Joanna Kępa.
Na stronie internetowej Izby Administracji Skarbowej w Kielcach oraz na portalu granica.gov.pl znaleźć można poradnik na temat tego co wolno, a czego nie przywieźć z wakacji.