– Dobra książka może biernego czytelnika podnieść z nizin ku ideałom prawdy i piękna – czytamy w instrukcji dla bibliotekarza, która obowiązywała w pierwszej publicznej bibliotece w Kielcach.
Założyli ją prawdziwi pasjonaci, a patrząc na jej twórców – dwóch medyków można się utwierdzić w przekonaniu, że czytanie książek było i jest najlepszym lekarstwem. Dziś odkrywamy tajemnice Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Witolda Gombrowicza w Kielcach.
Ta największa w regionie książnica, odwołuje się do tradycji pierwszej biblioteki publicznej w Kielcach, która oficjalnie zaczęła działać 12 lipca 1909 roku.
– Powstała z inicjatywy Towarzystwa Biblioteki Publicznej – wyjaśnia Andrzej Dąbrowski, dyrektor Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Witolda Gombrowicza w Kielcach. – Towarzystwo natomiast zaczęło działać rok wcześniej, w 1908 roku, wzorując się na podobnym, funkcjonującym w Warszawie, nawet odwoływało się do jego statutu. A mogło działać dlatego, że po rewolucji 1905 roku, jak niektórzy mówili, trochę zelżało w zaborze rosyjskim, władze rosyjskie na nieco więcej pozwalały, wiec można było napisać statut i można było zarejestrować to Towarzystwo, co stało się 9 grudnia 1908 roku.
„Biblioteka Towarzystwa jest instytucją żywą, kształcącą, a nie martwym składem książek”
Na czele Towarzystwa Biblioteki Publicznej stanął Jan Daszewski, który był lekarzem, natomiast skarbnikiem był Adolf Wolman – dentysta.
– Więc w budowaniu tej biblioteki dużą rolę odegrali ci, których dziś nazywamy medykami. To Towarzystwo opierało się na zbiorach, które były zbiorami darowanymi, liczyło niespełna 2 tys. woluminów – mówi dyrektor.
Od początku działalności biblioteki było to nie tylko miejsce z książkami. Andrzej Dąbrowski zwraca uwagę, że twórcy Towarzystwa widzieli w niej misję, którą należało realizować.
– Ciekawe jest, że ci ludzie, którzy tak emocjonalnie podeszli do tworzenia biblioteki, z dużą motywacją stworzyli też instrukcję dla bibliotekarza. Właściwie pod tym dokumentem podpisał się Jan Daszewski. Bardzo poważnie więc traktował to zadanie i uważał, że osoba, czy osoby, które będą pracowały w bibliotece, powinny mieć pewne zasady. Towarzystwu bardzo na tym zależało – zaznacza. – Przytoczę tylko dwa fragmenty, które są bardzo ciekawe i najważniejsze. Zawarte w nich stwierdzenia można całkiem poważnie traktować dzisiaj, bo Jan Daszewski napisał, że „biblioteka Towarzystwa jest instytucją żywą, kształcącą, a nie martwym składem książek”. Ja bym mógł dzisiaj to samo powiedzieć bibliotekarzom. Zresztą, jak rozmawiamy między sobą, to to samo mówimy, żeby biblioteka żyła, a nie tylko była magazynem – zauważa.
Duża odpowiedzialność bibliotekarza
Zapis precyzował także, jaki powinien być i jaką rolę pełnić pracownik biblioteki.
– Jan Daszewski pisał też, że „bibliotekarz nie powinien – jak to wówczas mówiono – zadawalniać się spełnianiem mechanicznych funkcji subiekta – czyli takiego sprzedawcy – ale zaznajamiać czytelników ze znajdującymi się tam skarbami myśli niezależnej” – cytuje Andrzej Dąbrowski i dodaje: – Piękne słowa i ponadczasowe. „Dobierając książkę – pisał Daszewski – bibliotekarz powinien pamiętać, że zainteresują czytelnika i rozszerzą widnokręgi jego przede wszystkim te dzieła, w których poruszane i rozwiązywane są najważniejsze zagadnienia moralne i społeczne, wzięte z życia, i że dobra książka może biernego czytelnika podnieść z nizin ku ideałom prawdy i piękna”. Bardzo literacko to brzmi. Poza tym, że ma moc przekazu, to jeszcze ładnie, poetycko zostało to wyrażone.
Dane pokazują, że idea biblioteki publicznej trafiła w Kielcach na podatny grunt, choć korzystane z tej książnicy wiązało się z kosztami.
– Już w pierwszym roku działalności biblioteką zainteresowało się i aktywnie z niej korzystało, tak jest w dokumentach, 230 osób. Czytelnik, który wypożyczał książkę, musiał zapłacić kaucję – 1 rubla od każdej książki. Ale mimo to, w pierwszym roku odnotowano 5923 wypożyczenia. Więc nieźle – ocenia dyrektor WBP w Kielcach.
Tajna, ruchoma biblioteka
Biblioteka nie miała swojego własnego lokalu. Towarzystwo wynajęło pomieszczenia w kamienicy, która do dziś stoi w Kielcach, u zbiegu ulic Czerwonego Krzyża i Wesołej.
– Był to, jak widnieje w przekazach, dom Suligi. U Suligi wynajęto więc ten lokal, przy ulicy Wesołej, pod numerem 32 – mówi Andrzej Dąbrowski.
Biblioteka działała i rozwijała się z roku na rok. W 1939 roku jej księgozbiór liczył ponad 27 tys. tomów.
Zmiany przyniósł rok 1940, kiedy biblioteka została zamknięta na mocy zarządzenia władz niemieckich o rozwiązaniu wszystkich polskich towarzystw. Nie oznacza to jednak, że książnica przestała działać.
– Bibliotekarki, zwłaszcza pani Stanisława Massalska, czując, że tak się może stać, wypożyczyły, wyprowadziły z tej biblioteki książki do czytelników. Te książki tworzyły taką okupacyjną, ruchomą bibliotekę, czyli były przenoszone od czytelnika do czytelnika. Oczywiście jawnie tego nie można było robić. Była to taka wojenna biblioteka, oparta nie na jednym miejscu, stałym, nie na książkach, które był w regałach, ale w prywatnych mieszkaniach, i wędrowały od jednego domu do drugiego. Niebywała rzecz. Mało kto może pamiętać o takich epizodach, ale to są świadectwa wielkiej odpowiedzialności za kulturę, poczucia obowiązku tych bibliotekarek – podkreśla Andrzej Dąbrowski.
Powojenna rzeczywistość
Sytuacja powojenna wiele zmieniła. Pod koniec 1945 roku rozpoczęto tworzenie Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Kielcach. W marcu 1947 roku w lokalu przy Placu Partyzantów 5 uruchomiono wypożyczalnię książek i czytelnię czasopism. 24 sierpnia 1947 roku odbyło się oficjalne otwarcie Biblioteki. Przez prawie siedem lat w mieście funkcjonowały dwie biblioteki publiczne. W styczniu 1955 roku z połączenia tych dwóch placówek utworzono jedną instytucję pod wspólną nazwą Wojewódzka i Miejska Biblioteka Publiczna, w której strukturze zaczęły działać filie biblioteczne na terenie miasta, i która objęła swym nadzorem placówki terenowe w województwie. Reforma administracyjna kraju, przeprowadzona w 1975 roku, wpłynęła na zmianę struktury biblioteki, która zmieniła wtedy nazwę na Wojewódzka Biblioteka Publiczna w Kielcach. W 1999 roku Biblioteka stała się samorządową instytucją kultury, której organizatorem jest Samorząd Województwa Świętokrzyskiego. W maju 2002 roku z Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej w Kielcach została wydzielona Miejska Biblioteka Publiczna.
Kilka tysięcy książek z tej dawnej pierwszej w Kielcach publicznej biblioteki nadal jest w zbiorach Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej im. Witolda Gombrowicza w Kielcach, ale jak mówi Andrzej Dąbrowski, nie one są najstarsze w zbiorach tej książnicy.
Cenne i problematyczne dziedzictwo
– Najstarsze rzeczy sięgają wieku XV-XVI. Jest w polskim bibliotekarstwie pojęcie Narodowego Zasobu Bibliotecznego. Zostało stworzone w tym celu, żeby chronić to, co zostało w polskich bibliotekach, co jest cenne, co jest świadectwem bibliotecznych zbiorów sprzed lat, niezależnie od tego, czy były to zbiory bibliotek ogólnie dostępnych czy były to biblioteki w dworach czy pałacach. To pojęcie pojawiło się dlatego, że my dostatecznie dużo rzeczy ważnych dla polskiej kultury straciliśmy, że to, co zostało, trzeba było chronić. Tu oczywiście nakładają się na to problemy, związane z pochodzeniem tych zbiorów, ich własnością – zaznacza.
Dyrektor dodaje, że także kielecka biblioteka musiała mierzyć się z sytuacjami, dotyczącymi kwestii własnościowych. Dotyczyły one na przykład zbioru pochodzącego z biblioteki z Sancygniowa koło Pińczowa. O tej wyjątkowej kolekcji opowiemy za tydzień.