Około 100 osób, miłośników kajakarstwa, bierze udział w spływie kajakowym w uznaniu działalności Jerzego Głowackiego. To jeden z założycieli i pierwszy prezes klubu Kon-Tiki w Pińczowie. Kochał Nidę i sporty wodne.
Kajakarze płynęli Nidą z Pińczowa do Chrobrza. Trasa na tym odcinku wynosi kilkanaście kilometrów, a spływ trwa średnio od 4 do 5 godzin.
Janina Głowacka, żona Jerzego Głowackiego podkreśliła, że zawsze z wielką przyjemnością przyjeżdża do Pińczowa.
– Cieszę się, że mogę być tu już piąty raz. Dopóki zdrowie pozwoli, zawsze tu będę. Dla mojego męża klub był drugim domem. Spało się w namiotach, wyjeżdżaliśmy na Mazury na różne obozy. Mój mąż uczestniczył we wszelkich możliwych kursach od karty pływackiej po sternika motorowodnego. Był prezesem WOPR-u nie tylko w Kielcach, ale i w Warszawie – mówiła.
Dodała, że był wielokrotnie odznaczany za swoją działalność społeczną, ale i sportową.
W spływie uczestniczą również rodziny z dziećmi oraz seniorzy. Przyjechali z różnych stron Polski m.in. Chorzowa czy Krakowa. Przed wypłynięciem życzyli sobie, aby nie było płytkiej wody i kajak nie ugrzązł na mieliźnie.
– Ten odcinek jest bardzo przyjazny i urokliwy. Po drodze liczymy na ciekawe krajobrazy. Dla mnie spływ Nidą to nowe wyzwanie, miłe doznanie i przygoda. Nida jest spokojną i bezpieczną rzeką, gdzie można popływać z dziećmi – mówili.
Tomasz Jamka, członek Zarządu Województwa Świętokrzyskiego uczestniczył w spływie z córką.
– Jest wspaniały dzień, pogoda dopisała, jest mnóstwo ludzi. Z pewnością będzie to wspaniałe przeżycie, nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich, którzy się tu zjawili – mówił.
Burmistrz Włodzimierz Badurak podziękował za organizację corocznego wydarzenia zarówno Klubowi Wodnemu Kon-Tiki jak i Stowarzyszeniu Ziemia Pińczowska.
– To dwa prężnie działające stowarzyszenia i dzięki im odbywają się spływy. Ja z kolei próbuję nie przeszkadzać – żartował włodarz.
Jerzy Głowacki był także współzałożycielem Polskiego Towarzystwa Turystyczno-Krajoznawczego w Pińczowie. Zmarł w czerwcu 2017 roku.
Na zakończenie spływu zaplanowano poczęstunek grochówką z kuchni polowej. Bezpieczeństwo podczas spływu zapewniają druhowie z miejscowych jednostek.