Jak podaje Radio Olsztyn – kolejna gmina zgłasza problem kradzieży wody. Tym razem do takiej sytuacji doszło w Miłomłynie.
Władze miasta i gminy Miłomłyn mówią o kilku przypadkach w czasie tego lata, gdy z sieci znikała woda. Do kradzieży dochodziło na terenach wiejskich.
Była susza, trochę wodociągi na tych terenach są dłuższe i na ich końcowych odcinkach były kradzieże – w miejscowościach takich jak Liwa czy Wólka Majdańska – powiedział Stanisław Siwkowski, burmistrz miasta i gminy Miłomłyn.
Dokładnej skali strat Miłomłyn nie szacował, nie zawiadomiono także policji – burmistrz przekonuje, że te straty nie wydają się duże, za to szanse na złapania sprawcy są praktycznie zerowe. Największym problemem jest to, że kradzieży dokonywano z hydrantów. Nie dość, że uszkadza się ich głowice, to dodatkowo takie uszkodzenie głowicy powoduje zerwanie osadów gromadzących się w przewodach.
Problem jest taki, że jak ktoś odkręci hydrant, to woda uderza od razu i to zanieczyszczenie pokazuje się potem u mieszkańców w kranach, a my musimy cały ten końcowy odcinek rurociągu płukać – dodał burmistrz Siwkowski.
Podobna sytuacja miała miejsce pod koniec maja w Dywitach. Tam straty oszacowano dość dokładnie, a sprawcy cały czas szuka policja.
W ciągu dwóch nocy zniknęło około 1200 metrów sześciennych wody. Kradzież została dokonana prawdopodobnie przez nielegalne podłączenie się do hydrantu. Nasza spółka komunalna zgłosiła sprawę na policję, wyceniła straty na około 7 tysięcy złotych. Pocieszające jest to, że od momentu nagłośnienia sprawy do podobnych przypadków już nie dochodziło – podkreślił Jacek Niedzwiecki z Urzędu Gminy w Dywitach.