Hucznie otwarta w październiku ubiegłego roku miniskocznia narciarska przy szkole podstawowej nr 9 w Kielcach zarasta chwastami i popada w ruinę.
Obiekt wybudowany w ramach budżetu obywatelskiego za kwotę niemal 100 tys. zł od kilku miesięcy stoi nieużywany i niszczeje. Projekt budowy skoczni poparło w głosowaniu 800 osób. W uroczystym otwarciu, oprócz Adama Małysza i pomysłodawcy, brali udział także przedstawiciele władz miasta, w tym prezydent Kielc Bogdan Wenta i jego zastępca Marcin Chłodnicki.
W mediach społecznościowych nie brakuje opinii mówiących o tym, że projekt od początku był nietrafiony, a co więcej, po jego zrealizowaniu nikt ze strony ratusza oraz pomysłodawców nie zadbał o zagospodarowanie skoczni i jej właściwe utrzymanie.
Podobne wątpliwości mają również kieleccy radni. Marcin Stępniewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości jest zdania, że sprawa skoczni jest najlepszym argumentem za tym, by rozpocząć dyskusję nad wprowadzeniem poprawek do regulaminu budżetu obywatelskiego.
– Tak, aby komisja opiniująca te projekty rozpatrywała je także pod kątem racjonalności. Całość oczywiście należy szczegółowo określić. Nie ulega jednak wątpliwości, że potrzeb w Kielcach jest znacznie więcej niż te realizowane w ramach KBO. Często jednak projekty wykonywane właśnie w ramach budżetu obywatelskiego są dalekie od racjonalności czego najlepszym przykładem jest ta skocznia. Oczywiście pomysł zyskał duże uznanie kielczan. Tylko czy powinien dojść do skutku? Jak się okazuje po jej wybudowaniu nie ma komu o nią dbać. Skocznia jest już w ruinie, a potrzeb w mieście jest naprawdę dużo. Przykładem są place zabaw. Obecnie praktycznie wszystkie zarządzane przez miasto wymagają remontów – zauważa Marcin Stępniewski.
Katarzyna Suchańska z klubu Bezpartyjni i Niezależni uważa, że miasto powinno realizować wybrane przez kielczan projekty. Radna uważa jednak, że do głosowania powinno dopuszczać się te zadania, które będą naprawdę służyły mieszkańcom miasta.
– W przypadku tej skoczni niestety zabrakło planu wykorzystania obiektu w przyszłości. Co więcej nie zaprognozowano jaki będzie koszt utrzymania tej konstrukcji w kolejnych latach. Wiemy o tym, że budżet obywatelski pochłania określone sumy, jednak często do KBO dopuszczone zostają projekty, które wymagają w kolejnych latach dużych nakładów finansów. Dlatego warto rozważyć czy w regulaminie tej inicjatywy nie powinny znaleźć się zapisy, które wykluczałyby takie sytuacje na przyszłość – podkreśla Katarzyna Suchańska.
Z kolei Przemysław Chmiel, dyrektor Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Kielcach, przyznaje, że instytucja pełni nadzór nad obiektem, jednak nie nad terenem wokół, ponieważ za to odpowiada szkoła. Dyrektor MOSiR dodaje, że można mieć pewne uwagi do wykonania samej skoczni. Igielit został uszkodzony przez silne podmuchy wiatru. Jednak wykonawca ma naprawić usterkę do końca sierpnia.
– Jako MOSiR nie jesteśmy od tego by organizować zajęcia sportowe. Naszym zadaniem jest przygotowanie infrastruktury. Z tego co wiem, w Kielcach działa kilkuosobowa grupa, która korzysta z tego obiektu – stwierdza Przemysław Chmiel.
W lutym tego roku informowaliśmy, że ze skoczni miał korzystać nowopowstały Klub Skoków Narciarskich „Jodełka”. Przemysław Chmiel informuje, że obecnie trwają przygotowania do organizacji turniej dwóch skoczni, który ma odbyć się we współpracy z właścicielem podobnego obiektu w Busku-Zdroju. Pierwsza edycja ma odbyć się w czerwcu przyszłego roku.