Roman Giertych sam będzie decydował o formie swojej kampanii; wie, jak ją prowadzić i na pewno wszystkich zaskoczy – powiedział szef klubu Koalicji Obywatelskiej Borys Budka. Nie potwierdził, czy Giertych dostał od PO „ultimatum” powrotu do kraju, by stąd prowadzić kampanię.
W ubiegłym tygodniu, Donald Tusk ogłosił, że na liście Koalicji Obywatelskiej do Sejmu w woj. świętokrzyskim z ostatniej pozycji wystartuje Roman Giertych. W tym samym okręgu kandyduje prezes PiS Jarosław Kaczyński.
Według Wirtualnej Polski, Giertych dostał od Platformy Obywatelskiej nieformalne „ultimatum”: jeśli chce kandydować w wyborach, musi być w kraju i stąd prowadzić kampanię. Jak podkreślił portal, mecenas mieszka od dłuższego czasu we Włoszech w obawie przed aresztowaniem.
Budka pytany, czy Giertych wróci do kraju, by prowadzić kampanię w okręgu, z którego kandyduje, zaznaczył, że adwokat sam będzie decydował o formach własnej kampanii. „Z pewnością będzie interesująca. Jedyny, kto może się obawiać jego powrotu, to Jarosław Kaczyński” – powiedział.
Dopytywany, czy PO postawiło mecenasowi ultimatum powrotu do kraju, Budka stwierdził, że Giertych jest doświadczonym politykiem, który doskonale wie, jak prowadzić kampanię i „na pewno niejednym w tej kampanii zaskoczy”.
– Powiem tajemniczo, bo nic więcej nie mogę zdradzić. Z pewnością będzie prowadził najefektywniejszą kampanię z możliwych, która zaskoczy opinię publiczną i z pewnością Jarosława Kaczyńskiego” – podkreślił szef klubu KO.
Roman Giertych był jedną z kilkunastu osób zatrzymanych w połowie października 2020 r. w związku ze śledztwem dotyczącym wyprowadzenia i przywłaszczenia łącznie ok. 92 mln zł z giełdowej spółki deweloperskiej Polnord. Adwokatowi zarzucono m.in. przywłaszczenie mienia wielkiej wartości – 72 mln zł, wyrządzenie szkody majątkowej spółce, pranie brudnych pieniędzy w kwocie prawie 5,2 mln zł. Wobec adwokata zastosowano wtedy środki zapobiegawcze, w tym m.in. 5 mln zł poręczenia majątkowego. Sąd uchylił jednak wykonywanie tych środków, uznając m.in., że zarzuty wobec adwokata ogłoszono nieskutecznie. Sąd nie wydał zgody na tymczasowe aresztowanie podejrzanych. Według sądu, zebrany materiał dowodowy nie uprawdopodabnia w dużym stopniu, że podejrzani dopuścili się zarzucanych im czynów.
Prokuratura wielokrotnie wzywała Giertycha na przesłuchanie, wysyłając ponad 100 wezwań. Adwokat konsekwentnie nie stawiał się przed śledczymi. Odpierał twierdzenia prokuratury argumentując, że wezwania są bezprawne, a on sam „nie popełnił nigdy żadnego przestępstwa”. W rezultacie prokuratura wystąpiła o tymczasowe aresztowanie mecenasa. Lubelskie sądy obu instancji nie wydały na to zgody. Decyzje te sądy uzasadniły brakiem prawdopodobieństwa, że adwokat dopuścił się popełnienia zarzucanych mu czynów.
Zdaniem prokuratury, brak zgody na areszt Giertycha „uniemożliwi ściganie podejrzanego listem gończym i szybkie wykonanie z nim czynności procesowych, tak jak z pozostałymi 12 podejrzanymi w tej sprawie.