Dwa lata po wstrząsających rewelacjach o masowych grobach dzieci rdzennej ludności w Kanadzie nie odnaleziono żadnych szczątków ludzkich. Seryjne wykopaliska, które miały niedawno miejsce w Kanadzie, nie potwierdziły żadnego miejsca, w które miałoby pełnić rolę miejsca kaźni.
Jak podaje „New York Post”, najnowsze ustalenia naukowców zajmujących się wykopaliskami i odszukiwaniem miejsc pochówku stały się pretekstem dla wzmożenia komentarzy polityków i przedstawicieli życia publicznego uważających, że cała sprawa jest bardzo enigmatyczna i niepotwierdzona.
Grupa rdzennej, indiańskiej społeczności w Kanadzie – Minegoziibe Anishinabe, zwana również Pine Creek First Nation, przeprowadziła w ostatnim czasie wykopaliska aż w czternastu miejscach w podziemiach katolickiego kościoła pw. Matki Bożej Siedmiu Boleści nieopodal szkoły z internatem w Manitobe.
„Anomalie”, jak je nazwano, odkryto po raz pierwszy w wyniku badania radarem penetrującym ziemię, lecz 8 sierpnia 2023 r. wódź rezerwatu indiańskiego Pine Creek Derek Nepinak potwierdził, że nie znaleziono żadnych szczątków. Stwierdził on jednak, że są to jedynie „wstępne wykopaliska”, co sugeruje, że planowane są kolejne.
– Nie lubię używać słowa mistyfikacja, ponieważ jest zbyt mocne, ale w tej kwestii krąży też zbyt wiele kłamstw niepopartych dowodami – stwierdził w rozmowie z „The Times” prof. Jacques Rouillard, emerytowany pracownik Wydziału Historii Uniwersytetu w Montrealu.
Naukowiec oświadczył, że jest zadowolony z kontynuowania wykopalisk głównie z powodu ogromnego, negatywnego rozgłosu na temat Kanady i jej historii, jaki rozniósł się po całym świecie.
– To wszystko było bardzo oczerniające dla Kanady. Potrzebujemy więcej wykopalisk, abyśmy mogli poznać prawdę. Zbyt wiele powiedziano i zdecydowano, zanim pojawił się jakikolwiek dowód – ocenił prof. Rouillard.
„New York Post” opisuje, że cała sprawa zaczęła się od rewelacji liderów grupy First Nation w Kolumbii Brytyjskiej – Tk’emlúps te Secwépemc – którzy w maju 2021 roku ogłosili, że odkryto masowy pochówek ponad dwustu dzieci rdzennej ludności w szkole z internatem. Radar, który miał być narzędziem, za pomocą którego doszli do takich wniosków, wskazywał na „anomalie w glebie”, jednak bez jednoznacznych dowodów na istnienie w niej szczątków ludzkich.
– W naszej społeczności mieliśmy wiedzę, którą mogliśmy zweryfikować. Według tej wiedzy, zaginione dzieci to zgony nieudokumentowane – stwierdziła Rosanne Casimir, jedna z liderów Tk’emlúps te Secwépemc w oświadczeniu z 27 maja 2021 r.
Szkoły Pine Creek i Kamloops należały do całej sieci szkół z internatem, jakie były prowadzone w całej Kanadzie przez rząd i kościoły od drugiej połowy XIX wieku do końca wieku XX. Według historyków, do szkół tych uczęszczało około 150 tys. dzieci.
Mimo, że do tej pory nie znaleziono żadnych twardych dowodów na to, że cmentarzysko dzieci rdzennej ludności miało miejsce, cała sprawa stała się pożywką dla medialnej nagonki na szkoły i Kościół katolicki. W związku z tym, podniecone szokującymi rewelacjami medialnymi społeczeństwo kanadyjskie dopuściło się licznych aktów wandalizmu i zniesławień pod adresem tych instytucji.
System na dłuższy czas siłą oddzielał dzieci od rodzin i zabraniał im uznawania rdzennego dziedzictwa i kultury oraz mówienia w ich własnych językach – można przeczytać na stronie internetowej First Nation and Indigenous Studies Uniwersytetu Kolumbii Brytyjskiej.
„New York Post” zauważył, że oliwy do ognia dodała też Wielka Wódz Zgromadzenia Pierwszych Narodów RoseAnne Archibald, która posunęła się wręcz do stwierdzenia w BBC, że cała inicjatywa szkolna i edukacyjna była projektowana „w ten sposób, aby zabijać i widzimy tego dowody”.
Kilka dni po opublikowaniu wieści Kamloops kanadyjski premier Justin Trudeau zdecydował, że na prośbę plemiennych wodzów wszystkie flagi narodowe na budynkach państwowych zostaną opuszczone do połowy masztu dla uczczenia ofiar.
Także papież Franciszek opublikował oficjalnie przeprosiny w imieniu Kościoła katolickiego, który zarządzał bardzo wieloma placówkami szkolnymi z internatem w Kanadzie. Ociec Święty prosił Boga o wybaczenie krzywd ludzi Kościoła.
Mimo pojawiąjących się zewsząd wyrazów oburzenia i ekspiacji, wielu pisarzy, naukowców, polityków i ludzi życia publicznego zauważało, że twierdzenie, jakoby w szkole pochowano tysiące dzieci, nie mając na to dostatecznych dowodów, jest na wyrost.
Dowody nie potwierdzają ogólnej makabrycznej narracji szerzonej na całym świecie od kilku lat, narracji, dla której weryfikowalne dowody były nieliczne lub nie istniały w ogóle – napisał w oświadczeniu James C. McCrae, były prokurator generalny Manitoby.
Tu jednak wolność wypowiedzi nie miała zastosowania, gdyż poprawność polityczna, z jakiej słynie Kanada Trudeau wymogła na McCrae rezygnację ze stanowiska. Wówczas powszechne oburzenie po jego sławach wylały się głównie ze strony grup tubylczych Kanady.