Rodzina Ulmów z Markowej została ogłoszona błogosławionymi Kościoła Katolickiego. We mszy świętej beatyfikacyjnej w ich rodzinnej miejscowości na Podkarpaciu wzięło udział ponad 30 tys. wiernych, w tym krewni nowych błogosławionych. Uroczystości przewodniczył prefekt Dykasterii Spraw Kanonizacyjnych kardynał Marcello Semeraro. Wraz z nim liturgię koncelebrowało niemal 900 księży i ponad 60 biskupów z Polski i zagranicy. Wśród nich byli ordynariusze diecezji kieleckiej i sandomierskiej.
Obszerną relację z uroczystości zamieściło na swojej stronie internetowej Radio Kielce.
Biskup sandomierski Krzysztof Nitkiewicz podkreśla, że podczas uroczystości towarzyszyło mu duże wzruszenie.
– Jeśli pomyślimy o ofierze, którą złożyli z siebie rodzice i dzieci, wiemy, że spotkało ich coś potwornego, ale to wynikało z ich miłości do bliźniego. Muszę powiedzieć, że wzruszyłem się szczególnie w momencie, kiedy wnoszono relikwiarz z cząstkami ich kości i później kard. Semeraro oddawał cześć tym relikwiom. Poza tym, to także żywy przykład, bardzo zobowiązujący dla nas wszystkich. Musimy o nim pamiętać budując relacje z innymi osobami, czy wypełniając nasze obowiązki – powiedział biskup.
– Przede wszystkim musi nami kierować miłość do Pana Boga i drugiego człowieka i wtedy te relacje będą pełniejsze i piękniejsze. Musimy być otwarci na inne osoby, szczególnie na potrzebujących, jak byli na nich otwarci Ulmowie – dodaje.
Biskup kielecki Jan Piotrowski zaznacza, że była to wyjątkowa beatyfikacja, z racji miejsca i osób wyniesionych na ołtarze, czyli rodziców i dzieci.
– Myślę, że to jest taki dobry znak dla Kościoła, który przypomina, że do świętości są wezwani wszyscy, a chrzest święty uzdalnia człowieka żyjącego w różnych warunkach i okolicznościach, aby był świadkiem Jezusa Chrystusa. Jednocześnie nie można zapomnieć, że to co się wydarzyło przed laty w Markowej było wpisane w dramat wojny. Było to też sprawdzianem miłości Boga i bliźniego przez relacje do Żydów i wszystkich innych ludzi. Postrzegam to jako wielką szansę życiową, że mogłem być na tym wydarzeniu, które zgromadziło tysiące wiernych, 6 kardynałów i wielu księży biskupów i arcybiskupów. Najważniejsze jest, jak pisał jeden z naszych teologów, że potrzeba nam nie tyle dorastania do świętości, ile wzrastania w świętości. Nasze życie w wielu wypadkach byłoby bardziej szlachetne, gdybyśmy choćby potrafili docenić wartość chrztu świętego – mówi biskup.
Biskup Jan podkreśla, że cała rodzina Ulmów jest wielką, żywą pochodnią Bożej miłości, która nie zgasła, kiedy było piekło na ziemi.
– Żyli w innej rzeczywistości i cywilizacyjnej, społecznej i kulturowej, ale jedno jest pewne: że nie ma przyszłości bez rodziny. Tam, gdzie jest ojciec i matka, gdzie jest stały związek sakramentalny, tam też dokonują się dobre rzeczy, nawet w trudnej sytuacji niedostatków, życiowych braków – tam było tyle miłości, która sprawiła, że to, co było darem dla innych nie miało ceny. Nie oszczędzono nawet własnego życia. Myślę, że dziś również dobre, szlachetne rodziny mogą służyć przykładem w codzienności życia. Tego dobra z rodziny płynie bardzo dużo – dodaje.
Od dzisiaj do publicznej czci relikwie Józefa i Wiktorii oraz ich dzieci są wystawione do publicznego kultu w kościele parafialnym w Markowej.