Kielecki ratusz przygotował listę projektów, które zostaną wpisane do Gminnego Programu Rewitalizacji Kielc. Z prawie 100 zgłoszonych pomysłów wybrano 31. Pośród nich nie uwzględniono jednak obszarów peryferyjnych Kielc.
Artur Hajdorowicz, dyrektor wydziału urbanistyki i architektury w ratuszu przypomina, że władze Kielc na rewitalizację wybranych obszarów miasta mają dostać niecałe 40 mln zł z programu Fundusze dla Świętokrzyskiego. Tymczasem wartość wszystkich złożonych wniosków wyniosła 225 mln zł. Do ratusza trafiło 96 pomysłów od osób fizycznych, wspólnot mieszkaniowych, organizacji pozarządowych, a także niektórych jednostek miejskich.
– W typowaniu projektów kierowaliśmy się dobrem jak największej liczby mieszkańców miasta oraz sprawiedliwym rozdziałem pieniędzy. Jeśli projekt był adresowany do jednej wspólnoty mieszkaniowej i dotyczył np. wymiany piecyków albo termomodernizacji budynku, czy wykonania daszków nad wejściami, to takie pomysły były przenoszone na listę rezerwową. Wybieraliśmy te przedsięwzięcia gdzie, np. cztery wspólnoty mieszkaniowe planują wspólne inwestycje w przestrzeni poza blokami – wyjaśnia.
Rewitalizacja ma objąć osiedla: Szydłówek, Uroczysko, Czarnów – dawne osiedla komunalne, rejon ul. Zagórskiej, Źródłowej, Astronautów oraz centrum bez Placu Wolności. Urzędnicy na razie nie chcą zdradzać, które dokładnie projekty miałyby być realizowane. Pewnym jest to, że wszystkie przedsięwzięcia muszą być zapisane w wieloletniej prognozie finansowej Kielc.
– Na Szydłówek przeznaczyliśmy z unijnych pieniędzy 5,6 mln zł, na Uroczysko 3 mln zł, na dawne osiedla komunalne na Czarnowie 5,5 mln zł. Na rejon ul. Zagórskiej, Astronautów oraz Źródłowej – 4,1 mln zł. Z kolei na centrum Kielc z wyłączeniem pl. Wolności przeznaczymy 4,4 mln zł, które trafią do wspólnot mieszkaniowych. Oprócz tego, na wszelki wypadek tworzymy też listę rezerwową. W kwestii wydatków, pula unijnych pieniędzy została przekroczona o 2,5 mln zł. Skarbnik, z trudnościami, ale zgodziła się zaakceptować takie rozwiązanie. Co ważne nasze minimalne wydatki do roku 2027 wyniosą 8,5 mln zł – zapowiada urzędnik.
Określenie, które części miasta wymagają rewitalizacji w pierwszej kolejności budziło spore emocje wśród radnych. Mimo że projekt uchwały zyskał poparcie 18 osób na sesji w styczniu tego roku, to nie brakowało głosów, że gminny program nie uwzględnia terenów peryferyjnych.
Jedną z osób krytykujących założenia tej uchwały był Marcin Stępniewski z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Radny podkreśla, że działania zmierzające do poprawy warunków życia kielczan zawsze są godne uwagi. Jednak w tym, jak i w wielu innych pomysłach ratusz po raz kolejny zapomniał o mieszkańcach peryferiów.
– Na razie brak szczegółów. Nie ulega jednak wątpliwości, że najgorsze w tym wszystkim jest nieuwzględnienie obszarów peryferyjnych Kielc. Są one bardzo często zaniedbane i wymagają w zasadzie poprawy infrastruktury pod każdym względem. Tych kielczan znów pominięto. Nikt w ratuszu nie myśli o ich potrzebach. W mojej ocenie są oni gorzej traktowani, niż ludzie mieszkający w centrum miasta – komentuje.
Artur Hajdorowicz wskazuje, że treść Gminnego Programu Rewitalizacji Kielc powinna być zredagowana do końca września tego roku. Kolejnym krokiem będzie ogłoszenie trwających 37 dni konsultacji społecznych. Lista projektów podstawowych i rezerwowych ma być znana w połowie listopada. Docelowo uchwała w sprawie przyjęcia Gminnego Programu Rewitalizacji ma być przedstawiona radnym najpóźniej na sesji w styczniu przyszłego roku.