Polski poeta Stanisław Misakowski – z pochodzenia Ukrainiec, który po wygnaniu ze swojego domu i stalinowskim prześladowaniu, bezpieczną przystań i nową ojczyznę odnalazł w Polsce jest bohaterem nowego projektu, realizowanego w Teatrze Lalki i Aktora „Kubuś” im. Stefana Karskiego w Kielcach. Instytucja otrzymała na ten cel ponad 56 tys. zł dofinansowania z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
– To postać emblematyczna, która prowokuje m.in. do pytania o tożsamość narodową – tak o polskim poecie i animatorze życia kulturalnego, jakim był Misakowski – mówi Piotr Bogusław Jędrzejczak, dyrektor „Kubusia”. Przyznaje, że ten twórca go fascynuje.
– Jak się ma naście lat, to człowiek jest zdolny przejechać setki kilometrów, żeby zobaczyć przedstawienie amatorskiego teatru. Ja miałem wtedy z 17 lat, kiedy trafiłem do Świdwina, gdzie był amatorski teatr „Kontrasty”. I to była adaptacja zrobiona z wierszy Stasinka Misakowskiego, którego wówczas poznałem. Już nie pamiętam, w jaki sposób, przez kogo, trafiłem do niego do domu. Okazał się przeuroczym panem, z ogromnym poczuciem humoru, wielkim ciepłem. Przez jakiś czas podtrzymywaliśmy tę naszą znajomość. Zająłem się tą postacią bliżej. Przyboś, Andrzejewski uważali, że to jest największy polski poeta tragiczny. Był postacią formatu światowego, trafił nawet na elitarną listę The International Academy of Poets (Cambridge) – wyjaśnia.
Piotr Bogusław Jędrzejczak dodaje, że życie Stasinka, jak mogli mówić na niego przyjaciele, nadawałoby się na scenariusz filmu sensacyjno-psychologiczno-wojennego. Jego prawdziwe nazwisko brzmiało: Władimir Fieofanowicz Diemianok.
– Urodził się w 1917 roku pod Chersoniem w bogatej, ukraińskiej, chłopskiej rodzinie, w której się muzykowało, w domu był teatr amatorski. Przez Stalina zostali rozkułaczeni. Mimo deportacji na Kaukaz, udało mu się z bardzo dobrymi wynikami ukończyć Wyższą Szkołę Rolniczą i dostać pracę w jednym z sowchozów. W 1940 roku powołano go do Armii Czerwonej. Kilkakrotnie cudem uniknął śmierci. Wystarczy powiedzieć, że pierwszy etap to był obóz, w którym całą zimę spędził pod Suwałkami, w szczerym polu, w mrozie, w jamach wydłubanych w ziemi. Znajdujący się tam jeńcy prawie nie byli karmieni, codziennie wiele osób umierało. Stasinkowi jakoś udało się przeżyć – opowiada.
Spod Suwałk, Misakowski trafił do Niemiec, na roboty przymusowe. Tu doczekał wyzwolenia i znalazł się w amerykańskiej strefie okupacyjnej. Jak dodaje dyrektor „Kubusia”, w tym miejscu wojenna historia mogłaby się szczęśliwie skończyć, ale niestety miała dramatyczny ciąg dalszy.
– Był na tyle naiwny, że przedarł się do strefy radzieckiej. Polityka Stalina była taka, że ktokolwiek z żołnierzy radzieckich dostał się do niewoli, był uznawany za zdrajcę, bo przecież należało zginąć lub nie dać się złapać. On został skazany na zesłanie na Syberię. Jechał już pociągiem na to zesłanie, ale pod Lublinem udało mu się uciec z transportu. Nie mówił po polsku. Udało mu się zdobyć dokumenty po Stanisławie Misakowskiej. Trochę je przerobił i zaczął funkcjonować jako Stanisław Misakowski, repatriant – wyjaśnia.
Nauczył się mówić po polsku, choć wschodni akcent pozostał.
– Umarł w 1996 roku. Do końca życia twierdził, że do 1989 roku był przygotowany na to, że do jego mieszkania w każdej chwili może wejść KGB i go zabrać – dodaje szef „Kubusia”.
Piotr Bogusław Jędrzejczak wyjaśnia, że od dawna planował, by w teatrze pokazać postać Misakowskiego.
– Kiedy wybuchła wojna rosyjsko-ukraińska, uznałem że to jest idealny moment, by przywrócić pamięć o Misakowskim, ale także żeby wyeksportować go zwrotnie na Ukrainę. Namówiłem Michała Zdunika – młodego reżysera i dramatopisarza, żeby napisał dramat o nim. Zrobił to na podstawie twórczości Stasinka oraz jego autobiografii, zatytułowanej „WFD, czyli człowiek, który nie wie, kim jest” – mówi.
Jak mówi Agnieszka Gołębiowska z działu marketingu „Kubusia”, czytanie performatywne dramatu zaplanowano na sobotę, 14 października.
– Do udziału w nim chcielibyśmy zaprosić także mieszkających w Kielcach Ukraińców. Tekst Michała Zdunika zostanie przetłumaczony na język ukraiński. W następnym tygodniu odbędzie się kilka wydarzeń dla młodzieży ze szkół ponadpodstawowych i we współpracy z Muzeum Narodowym w Kielcach, zorganizujemy dla nich warsztaty poświęcone dialogowi i tolerancji. Program warsztatów będzie konsultowany z psycholożką zatrudnioną w Muzeum Narodowym w Kielcach – zaznacza.
Projekt będzie miał wymiar międzynarodowy, dzięki współpracy z teatrem lalkowym w Łucku. Jego dyrektor przyjął zaproszenie do udziału w październikowym czytaniu performatywnym. Kolejnym krokiem będzie inscenizacja tego tekstu, pokazanie go także na ukraińskiej scenie.
Teatr Lalki i Aktora „Kubuś” w Kielcach im. Stefana Karskiego będzie mógł zrealizować projekt „Język obcy – język ojczysty. Historia Stanisława Misakowskiego”, dzięki dofinansowaniu Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w ramach programu Narodowego Centrum Kultury „Kultura – interwencje. Edycja 2023”. Dofinansowanie wynosi 56 560 zł, a całkowita wartość projektu to 75 710 zł.
Patronat honorowy nad projektem objął prezydent miasta Kielce. Partnerami teatru w projekcie są Muzeum Narodowe w Kielcach i Kościół Boży w Kielcach.