Kielczanie mieszkający przy ul. Warszawskiej w Kielcach walczą o zatrzymanie budowy ponad 50-metrowego masztu telefonii komórkowej nieopodal skrzyżowania ul. Warszawskiej i Radomskiej, w bezpośrednim sąsiedztwie ich domów.
Mieszkańcy tej części miasta obawiając się, że inwestycja doprowadzi do pogorszenia jakości ich życia oraz do spadku wartości sąsiadujących z nią nieruchomości. O sprawie informowaliśmy w programie Interwencja.
Podczas czwartkowej sesji rady miasta pojawiła się grupa mieszkańców ul. Warszawskiej, którzy przyszli z transparentem, na którym widniał napis: „Nie dla masztu między domami”. Kamil Kumor podkreślił, że ratusz ma coraz mniej czasu na podjęcie ostatecznej decyzji w sprawie inwestycji. – W miarę upływającego czasu staramy się dotrzeć do jak największej liczby radnych oraz miejskich urzędników, aby zainteresować ich tą sprawą. Konstrukcja ma powstać w odległości kilku metrów od jednego z domów. W odległości kilkunastu metrów są kolejne. W obrębie kilkuset metrów prywatnych posesji są setki. Boimy się o nasze zdrowie. Co więcej, w pobliżu rozbudowuje się szkoła podstawowa nr 4. Tu też pojawiają się obawy dotyczące zdrowia dzieci. Nadajnik stawiany jest blisko powstającego osiedla Dąbrowa II. Maszt może doprowadzić do spadku wartości naszych nieruchomości – tłumaczył.
Głos w ich interesie zabrał radny Dariusz Kisiel, który podkreślił, że sprawa wymaga pilnego wyjaśnienia. – Jest to paląca sprawa, więc oczekuję, że władze miasta poważnie podejdą do tego tematu. Tak, aby pomóc mieszkańcom Kielc. Widać na pierwszy rzut oka, że inwestycja narusza zasady dobrego sąsiedztwa. Miejmy też na uwadze, że każdy płacący podatki kielczanin ma prawo oczekiwać pomocy i zrozumienia ze strony ratusza – powiedział.
Do sprawy odniosła się Bożena Szczypiór, zastępca prezydenta Kielc, która przyznała, że lokalizacja masztu jest faktycznie nie do zaakceptowania. Stwierdziła przy tym, że ratusz jest jedynie organem wykonawczym, a wspomniane przedsięwzięcie to inwestycja celu publicznego, której miasto nie może zablokować.
– Sprawa jest nadal procedowana. Miasto nie jest wyspą, która sama może stanowić sobie prawo. My musimy go przestrzegać. To ustawodawca powinien wiedzieć, że dla samorządu jest to poważny problem. Nie możemy postąpić inaczej, bo tak stanowi prawo – mówiła.
Z kolei radny Piotr Kisiel z klubu Prawa i Sprawiedliwości zauważył, że miasto nie powinno skupiać się jedynie na dokumentach przesłanych przez inwestora. Radny uważa, że magistrat ma możliwość wstrzymania inwestycji np. z uwagi na uwarunkowania terenowe. – Tak wysoki maszt będzie stwarzał problemy, choćby z powodu na swoje rozmiary. Istniejąca zabudowa oraz ruchliwa droga nie pozwala na podjechanie np. samochodu z podnośnikiem. To jest już argumentem za tym, by miasto wydało negatywną decyzję dla tej inwestycji. Inną opcją jest podjęcie rozmów z inwestorem i wskazanie alternatywnej lokalizacji – wskazał.
Bożena Szczypiór zapewniła, że władze miasta nadal będą szukać możliwości rozwiązania problemu. Ratusz ma 60 dni na podjęcie decyzji. Wniosek w sprawie ustawienia masztu wpłynął do ratusza 27 lipca. Termin wydania decyzji mija ten mija 24 września. Każdy dzień zwłoki oznacza nałożenie przez wojewodę kary na miasto w wysokości 500 zł.