Bardzo pechowo ułożyła się dla Korony końcówka pierwszej połowy przegranego meczu w Szczecinie z Pogonią.
Na początku doliczonego czasu gry Marcus Godinho zbiegł z lewego skrzydła do narożnika pola karnego i technicznym strzałem pokonał bramkarza „Portowców”. Gol nie został jednak uznany gdyż wcześniej jeden z piłkarzy kieleckiego zespołu był na spalonym.
Kilka minut później Kanadyjczyk popełnił szkolny błąd i Wahan Bichakhchyana doprowadził do wyrównania. Pierwsza połowa skończyła się remisem 1:1.
– Praktycznie mieliśmy 2:0, a tu sytuacja całkowicie się odwraca, jest 1:1 i do szatni schodzimy z mieszanymi uczuciami. Nie wiem czy to był kluczowy moment, ale z pewnością bardzo ważny. Myślę jednak, że w kolejnych 45 minutach było wszystko możliwe, ale nie ustrzegliśmy się błędów – uważa pomocnik „żółto–czerwonych” Jacek Podgórski.
Kielczanie znów byli chwaleni za niezłą grę, ale ostatecznie przegrali z „Dumą Pomorza” 1:3.
– Nie przyjechaliśmy się tylko się bronić, ale wygrać. W pierwszej połowie mocno zaatakowaliśmy, później zgodnie z planem taktycznym nieco się cofnęliśmy. W drugiej połowie to też nie wyglądało tak, że szczecinianie mieli więcej klarownych sytuacji. Nie „jechali” z nami jakoś wyjątkowo, ale strzelili bramki po stałych fragmentach – dodał Jacek Podgórski.
Po siedmiu rozegranych meczach podopieczni trenera Kamila Kuzery mają w dorobku pięć punktów i zamykają tabelę PKO BP Ekstraklasy. W najbliższy piątek Korona podejmować będzie na „Suzuki Arenie” Widzew Łódź.