Sigvaldi Gudjónsson od 2022 roku jest prawoskrzydłowym Kolstad Handball. Wcześniej grał w Kielcach w barwach Vive przez dwa sezony. Islandczyk udzielił wywiadu klubowej stronie kolstad-handball.no i mówił przede wszystkim o swoim pobycie w Kielcach.
– Jak się grało przed kielecką publicznością?
– Obiekt w Kielcach, który nazywa się Hala Legionów ma ok. 4200 miejsc, ale na meczach jest tak, jakby na trybunach było 10 tys. kibiców. Jest to najładniejsza hala do rozgrywania meczów u siebie i odwrotnie dla drużyny gości.
– A co z reżimem trenerskim w klubie, który ma na swoim koncie trzy finały Ligi Mistrzów – jeden wygrał. Jak to było grać pod wodzą legendy zawodnika i trenera Talanta Dujszebajewa?
– Fantastyczne. To cudowny facet, bardzo bezpośredni, w dobrym tego słowa znaczeniu i bardzo go podziwiam. Jestem po prostu wdzięczny, że mogłem grać pod jego skrzydłami.
– Na ławce rezerwowych podczas meczów nie brakuje temperamentu…
– Może wydawać się twardy i rzeczywiście taki jest, ale w dobrym tego słowa znaczeniu, ponieważ piłka ręczna wiele dla niego znaczy. Ma szeroką gamę emocji i jest człowiekiem, który po prostu kocha ten sport. Dobrze pamiętam pierwsze spotkanie z nim: był serdecznie uśmiechnięty i szczęśliwy. Od pierwszego dnia poczułem się, jakbym był częścią dużej rodziny. Sprawia, że ??wszyscy walczą o siebie nawzajem.
– Co jest najlepsze z lekcji piłki ręcznej, których nauczyłeś się przez dwa lata pod przywództwem Dujszebajewa?
– Dużo rzeczy, ale przede wszystkim jego ćwiczenia gry w defensywie na hiszpański sposób. Jestem tego wielkim fanem. Jeśli po zakończeniu kariery przejdę na trenera, moja drużyna będzie grać w takiej obronie. Inną sprawą było to, że Dujszebajew pozwolił nam trenować na kilku pozycjach. Pomysł był taki, że powinniśmy nauczyć się widzieć i rozumieć grę nie tylko z naszej konkretnej pozycji.
– To był i jest zespół złożony z zawodników z wielu różnych krajów, a językiem szatni jest język polski. Jak to jest możliwe?
– Muszę przyznać, że na początku było trudno. Ale lekcje polskiego mieliśmy zarówno przed przeprowadzką do Kielc, a także wtedy, gdy tam mieszkaliśmy. Dość szybko nauczyliśmy się polskiego do piłki ręcznej i stopniowo było już na tyle dobrze, że potrafiliśmy się porozumieć także za pomocą całych zdań.
– A co z życiem towarzyskim. Byliście razem również poza meczami i treningami ?
– Tak byliśmy. Panowała bardzo dobra atmosfera w zespole, często razem jedliśmy, były też nasze panie – dziewczyny. Byliśmy jak jedna wielka rodzina. Nadal mam dobry i regularny kontakt z kilkoma zawodnikami, takimi jak Daniel Dujszebajew, dwoma francuskimi graczami, Nicolas Tournat i Dylan Nahi (nie mogę się doczekać wielu dobrych pojedynków przeciwko niemu!) oraz Białorusinem Arciomem Karaliokiem.
– Za czym tęsknisz najbardziej po dwóch latach spędzonych w jednym z najlepszych klubów świata?
– Za wygrywaniem meczów w pękającej w szwach Hali Legionów.
– Jak duże mamy szanse na zwycięstwo w czwartek w Trondheim Spektrum, jak sądzisz?
– Cóż, nie jest łatwo to określić. Jednak fakt, że Kielce przegrały mecz otwarcia z Aalborgiem i to u siebie, prawdopodobnie nie jest dla nas zaletą. Mamy pomiędzy 35 a 40 procent szans na zwycięstwo.
Mecz 2. kolejki Ligi Mistrzów Kolstad Handball – Industria Kielce w czwartek (21 września) o godz. 18.45. Spotkanie będziemy w całości transmitować na antenie Radia Kielce.