Jewgenij Szykawka wystąpił w tym sezonie w siedmiu meczach PKO BP Ekstraklasy, ale gola jeszcze nie strzelił. W pierwszych czterech kolejkach białoruski napastnik rozpoczynał grę w wyjściowej jedenastce Korony Kielce, ale w następnych był już tylko zmiennikiem Hiszpana Adriána Dalmau, który ma na koncie trzy bramki.
W spotkaniach o ligowe punkty 30–letni wychowanek BATE Borysów ostatni raz umieścił piłkę w siatce rywali 23 kwietnia. Wówczas pokonał na „Suzuki Arenie” bramkarza Zagłębia Sokrátisa Dioúdisa, uczynił to zresztą w tym starciu dwukrotnie. Białorusin nie strzelił jednak gola od 848 minut.
– „Sziki” cały czas mocno pracuje, żeby zdobyć bramkę. Pod kontem zaangażowania i realizacji założeń taktycznych, nie mam do niego zastrzeżeń. Napastnika rozlicza się jednak z goli, a tych rzeczywiście nie ma. Nikogo publicznie linczował nie będę, ale to nie znaczy, że na analizach uciekamy od pewnych tematów. To nie dotyczy tylko „Szikiego”, ale też pozostałych zawodników – stwierdził trener Korony Kamil Kuzera.
Najwięcej goli w jednym sezonie Jewgienij Szykawka strzelił w 2015 będąc piłkarzem Krumkaczy Mińsk. Jego 16 bramek przyczyniło się do awansu tego zespołu do białoruskiej ekstraklasy. Po 11 trafień zaliczył w 2018 roku w SFK Słuck i dwa lata później w Dinamie Mińsk.