Działacze lewicy chcą by metoda in vitro była dotowana przez państwo. Jeden ze sztandarowych postulatów tego ugrupowania, zdaniem jego członków jest najskuteczniejszą metodą radzenia sobie z bezpłodnością.
Marcin Chłodnicki, zastępca prezydenta Kielc twierdzi, że bezpłodność jest problemem, który dotyka co piątą parę w Polsce. Działacz lewicy uważa, że najskuteczniejsze działania w tej kwestii podejmują samorządy, w których lewica sprawuje władzę lub współrządzi. Według niego najlepszym przykładem są Kielce.
– Tak naprawdę nie jest to żadna innowacja. Dzisiaj leczenie niepłodności metodą in vitro powinno być absolutnym standardem. Pierwszego zapłodnienia w ten sposób dokonano w 1977 roku. W Polsce pierwsze dziecko poczęte za pomocą in vitro urodziło się 1988 roku. Jest bezdyskusyjnie kluczowe, by państwo finansowało leczenie niepłodności, ponieważ jest to problem cywilizacyjny dotykający wiele społeczeństw – mówi.
Z kolei Henryk Milcarz, kandydat Nowej Lewicy do senatu twierdzi, że funkcjonujące w tej chwili rządowe programy socjalne i pomocowe jak np. 500 plus czy 800 plus, nie przyczyniły się do znaczącego wzrostu dzietności w Polsce.
– Samorządy takie jak Kielce czy Częstochowa, w których rządzą osoby otwarte na problem bezpłodności program in vitro finansują. Poza miastami wspierającymi bezdzietne rodziny pozostaje też droga indywidualna. To jednak wiąże się jednak z wydatkami na poziomie 10-12 tys. zł. Ile osób obecnie na to stać – dodaje.
Marcin Chłodnicki dodaje, że dotychczas w ramach miejskiego programu in vitro w Kielcach, na świat przyszło 22 chłopców oraz 21 dziewczynek. Miasto na ten cel od 2020 roku wydało 770 tys. zł.