– Transplantacja twarzy to operacja ważna dla życia pacjenta, efekt estetyczny jest oczywiście istotny, ale nie kluczowy przy podejmowaniu decyzji o zabiegu – mówi profesor Maria Siemionow, nowy doktor honoris causa Uniwersytetu Jana Kochanowskiego.
Pracująca na co dzień w University of Illinois lekarka wniosła ogromny wkład do światowej medycyny. Kierowała zespołem, który w 2008 roku przeprowadził pierwszą transplantację twarzy w Stanach Zjednoczonych. Operacja trwała 22 godziny, a pacjentką była kobieta, która straciła twarz w wyniku postrzału. Dzięki transplantacji odzyskała szczękę wraz z podniebieniem, górną wargę, policzki, nos, a także odzyskała zdolność samodzielnego oddychania, mówienia i jedzenia.
– Pacjenci, którzy potrzebują przeszczepu twarzy nie mogą połykać, bo nie mają podniebienia, ani nie mogą normalnie oddychać, mają rurkę tracheostomijną. Odżywiają się przez tubę gastryczną, a pić mogą tylko przez słomkę. Dlatego naszym głównym zadaniem jest przywrócenie im niezbędnych funkcji. Pacjent odzyskuje wargi, nos, powieki – tłumaczy profesor Maria Siemionow.
Od czasu operacji w 2008 roku, wiedza na temat transplantacji twarzy znacznie się poprawiła. Wiele ośrodków na świecie może taką operację wykonać. Również w Polsce były robione transplantacje twarzy.
Profesor Maria Siemionow tłumaczy, że obecnie ogromnym wyzwaniem, przed którym stoi medycyna jest odrzucanie przeszczepów. W swoim laboratorium w Chicago prowadzi badania, których celem jest opracowanie technologii, dzięki której do takich odrzuceń nie będzie dochodziło lub zdarzać się będą one znacznie rzadziej.