– Wcale się nie dziwię, że tu można pisać wielkie rzeczy i stawać się człowiekiem nadzwyczajnym – tak o Ciekotach mówiła w środę Irena Santor. Piosenkarka spotkała się z publicznością w Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom” w Ciekotach.
Artystka tym razem nie śpiewała, ale opowiadała o swoim życiu i o piosenkach, o które nigdy nie zabiegała.
Wojciech Purtak, dyrektor Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom” w Ciekotach nie ukrywał, że zaproszenie Ireny Santor było jego marzeniem nie tylko zawodowym, ale również prywatnym.
– Irena Santor jest laureatką tytułu Wawrzyn Mowy Polskiej, a „Szklany Dom” to takie miejsce, w którym kochamy Mistrzów Mowy Polskiej i się z nimi przyjaźnimy, więc kwestią czasu było, kiedy Irena Santor do nas przyjedzie, a jest to dla nas zaszczyt i duma, że spośród wielu zaproszeń z całej Polski wybrała nasze. Pamiętajmy, że każde spotkanie z Ireną Santor jest wydarzeniem, bo artystka już nie koncertuje i bardzo rzadko przyjmuje tego typu zaproszenia – zaznaczył.
Danuta Hanna Jakubowska – dyrektor ds. promocji programu Mistrz Mowy Polskiej wspominała, w jakich okolicznościach Irena Santor odebrała Wawrzyn Mowy Polskiej, a miało się to odbyć w teatrze w Płocku..
– Nawet na jej cześć były występy Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze. Niestety wówczas choroba zmogła panią Irenę i nie dojechała. Nagroda więc została wręczona w macierzystej siedzibie Mazowsza, kiedy występowała. Pomyślałam, że przy okazji dzisiejszego spotkania byłoby sympatycznie, żeby mogła się pokazać też z tej innej strony, już nie tylko jako osoba, która śpiewa i koncertuje, ale postać, która niewątpliwe jest obdarzona ogromną charyzmą – mówiła.
Sama Irena Santor żartowała, że do Ciekot przygnała ją chęć bycia z publicznością.
– Rzeczywiście często wyjeżdżam teraz, żeby się spotykać z publicznością, i to jest moje zadośćuczynienie za to, że nie śpiewam, że nie jestem na scenie. A nie trzeba mnie było aż tak bardzo namawiać, bo ja przyjechałam tutaj z radością, w końcu jestem w mateczniku pana Stefana Żeromskiego i, prawdę powiedziawszy, dopiero tutaj poczułam rzeczywiście co to jest być w domu człowieka, który stał się wielkim człowiekiem i zobaczyć, z czego powstała jego wielkość. Że natchnienie czerpał z tej ciszy, z tej swojskości, z tego pogórza, z tego bycia w domu. Ja się wcale nie dziwię, że tu można pisać wielkie rzeczy i stawać się człowiekiem nadzwyczajnym – stwierdziła.
Widownia „Szklanego Domu” była wypełniona do ostatniego miejsca, a wejściówki na to spotkanie z Ireną Santor rozeszły się w ciągu kilku godzin od chwili ogłoszenia wydarzenia.
– Pracowałam tyle lat i tak intensywnie, żeby mieć nadzieję, że się tak szybo nie opatrzę, i że publiczność tak szybko o mnie nie zapomni – powiedziała artystka.
– To się sprawdza, a już cieszy mnie nad wyraz to, że moje piosenki chcą śpiewać młodzi. Ja im wszystkim życzę, żeby śpiewali znacznie lepiej ode mnie, i żeby te piosenki, przez swój przekaz, znów coś niosły w ich życiu. Jestem szczęśliwa, że na ogół cieszę się dobrym zdrowiem, i że mogę się spotykać z publicznością – dodała.
Tym razem piosenki Ireny Santor wykonała Kasia Lisowska. Przed występem artystka nie kryła, że towarzyszą jej ogromne emocje.
– Głos więźnie w gardle. Mam nadzieję, że odblokuje się przed samym występem. Ogromne wzruszenie bo spotkanie z panią Ireną, która powiedziała mi w kuluarach, że nie może się doczekać aż usłyszy jak śpiewam. To chyba spełnienie marzeń każdej wokalistki – przyznała.
Kasia Lisowska przyznała, że repertuar Ireny Santor nie należy do łatwego.
– Skala głosu pani Ireny, głos porównywany do skrzypiec Stradivariusa, ogromne możliwości wokalne, długie frazy oddechowe, więc to jest repertuar bardzo wymagający dla wokalisty i absolutnie nie do podrobienia, jeśli chodzi o panią Irenę. Mam nadzieję, że spodobają się jej moje interpretacje – mówiła.
I spodobały. Pierwszą piosenkę, jaką usłyszała publiczność był „Walc Embarras”. Już po niej Irena Santor nie szczędziła komplementów.
– Ta słuchałam i tak sobie myślę: pani znalazła swój sposób na śpiewanie w tej piosence melancholii – zaczęła. Pod adresem Katarzyny Lisowskiej padło wiele pochwał także przy interpretacji kolejnych utworów.
Widownia długo oklaskiwała Irenę Santor, przywoływane przez nią historie.
W gronie miłośników artystki jest Tomasz Lato, wójt Masłowa.
– Wielka osobowość, myślę, że każdy z mojego wieku, starsi, ale też młodsi znają jej utwory, jej wspaniałą barwę głosu, stąd też bardzo się cieszę, że będziemy mogli się spotkać w sali „Szklanego Domu”. Myślę, że te piosenki miały oprócz znakomitej muzyki, wspaniałego wykonania, również ładunek emocjonalny. Przenosiły nas w pewną inną rzeczywistość, albo w doskonały sposób wpasowywały się w nasze życie. Mogliśmy w słowach tych piosenek odnaleźć świat, który nam towarzyszy na co dzień. To jest ta wielka moc muzyki i tekstów z tamtych lat. Pani Irena Santor to jedna z największych osobowości w tym zakresie – podkreślił.
Spotkanie odbyło się w ramach projektu „Wykuj to w Kuźni Mistrzów Mowy Polskiej” realizowanego przez Centrum Edukacji i Kultury „Szklany Dom” w Ciekotach ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego z programu Narodowego Centrum Kultury – „Ojczysty – dodaj do ulubionych”.