Uznawany za wirtuoza organów Hammonda, jazzman, który występował z największymi twórcami tego gatunku – Wojciech Karolak ma swoje miejsce w Muzeum Hammonda w Kielcach. W czwartek (5 października) została otwarta sala imienia tego muzyka.
Jak przypomniał Ryszard Pomorski, dyrektor Domu Środowisk Twórczych w Kielcach, w strukturach którego znajduje się Muzeum Hammonda, to jedyne takie miejsce na świecie.
– Honorujemy tu czołowych polskich hammondzistów, a Wojciech Karolak należał do ścisłej czołówki, był hammondzistą jazzowym. Ponieważ jestem dobrze osadzony w środowisku muzycznym, było mi łatwiej pozyskać eksponaty związane z Wojciechem Karolakiem. Artur Andrus, który jest opiekunem tych muzycznych dóbr, również miał taką ideę, żeby to, co zostało po Wojciechu Karolaku nie leżało w szufladach, tylko żeby trafiło do ludzi. Dlatego też niektóre instrumenty przekazał do szkoły muzycznej przy ul. Bednarskiej w Warszawie, a ten główny instrument, czyli organy Hammonda, na których Wojciech Karolak koncertował trafiły do nas – wyjaśnił.
„Był Inteligentnym, dowcipnym, fantastycznym facetem, duszą towarzystwa”
Artur Andrus – dziennikarz, artysta kabaretowy, konferansjer podkreślił, że zależało mu, by stworzyć miejsce, w którym przetrwa pamięć o Wojciechu Karolaku, jako o hammondziście.
– Tak od słowa do słowa stwierdziliśmy, że trzeba spróbować, a dzisiaj to się zadziało. Jest ta sala, jest to miejsce i mam nadzieję, że ludzie będą tutaj przychodzili i będą wspominali Wojtka Karolaka – wyjaśnił.
Zapytany, jakim człowiekiem był Wojciech Karolak, Artur Andrus wymieniał:
– Inteligentnym, dowcipnym, fantastycznym facetem, duszą towarzystwa. Ja każdego z jego kolegów, z którym grał przez wiele lat, wypytuję, czy znają chociaż jedną osobę, która go nie lubiła, ale nie potrafią takiej wskazać. To też najlepiej świadczy, jakim był człowiekiem. Nie lubił konfliktów, nie wdawał się w żadne agresywne sytuacje – mówił.
W podobnym tonie wypowiadał się piosenkarz, perkusista, fotografik i kierowca rajdowy, Andrzej Dąbrowski.
– Wojtek był przede wszystkim bardzo dowcipny, bardzo dobrze rysował, był człowiekiem wielu talentów. Wspominam go jak najlepiej i czuję satysfakcję, że znam go od tak wielu lat i współpracowałem na tak wielu wyjazdach, koncertach zagranicznych, festiwalach. Znaliśmy się, jak przysłowiowe łyse konie – podsumował. Chwalił cały obiekt: – Całe muzeum to jest fantastyczne przedsięwzięci i cała Ameryka powinna się wstydzić, że nie ma czegoś takiego. Jest to fantastyczna sprawa! – podkreślił.
Hammond to jest Hammond
W sali im. Wojciecha Karolaka znalazł się instrument, na którym patron tego pomieszczenia koncertował – organy Hammonda B-3, ale przerobione przez niego. O tym, co zostało zmienione opowiedział i możliwości sprzętu zaprezentował inny czołowy polski hammondzista, Andrzej Zieliński z zespołu Skaldowie. On również w kieleckim Muzeum Hammonda ma salę swojego imienia.
– To jest bardzo miłe. Bardzo mnie nobilituje. Nie ma Muzeum Hammonda w Chicago, gdzie była fabryka Hammonda, ani w Nowym Jorku, a w Kielcach jest. Nie ma w Krakowie ani w Warszawie, a w Kielcach jest. To ewenement. I bardzo dobrze, że jest jakieś miejsce na kuli ziemskiej, gdzie można tyle pięknych egzemplarzy organów Hammonda, wyprodukowanych przez Laurensa Hammonda. Hammond to jest Hammond – jedyny instrument na świecie, na którym nagrałem wiele płyt, który jest słyszalny na wielu naszych skaldowskich nagraniach, w moich kompozycjach – zaznaczył.
Muzyk przyznał, że obecnie gra, na organach elektronicznych, które emitują organy Hammonda.
– Ale na duże koncerty przywożą mi organy Hammonda B-3, te najlepsze, największy model, na którym grali m.in. John Lord z Deep Purple, czy Keith Emerson z Emerson, Lake & Palmer – powiedział.
Andrzej Zieliński 5 października obchodził 79 urodziny. Z tej okazji nie zabrakło tortu. Sam artysta przyznał, że miał być w Kielcach ze swoim bratem Jackiem, ale ten trafił do szpitala.
Kolejny cenny eksponat
W uroczystym otwarciu sali. im. Wojciecha Karolaka udział wzięło wielu gości związanych ze środowiskiem jazzowym. Do grona miłośników muzycznych improwizacji należy Andrzej Mochoń, prezes Targów Kielce. Zwrócił uwagę, że Muzeum Hammonda to miejsce, które wyróżnia Kielce spośród innych miast.
– Wojciech Karolak musi mieć tutaj swoje miejsce, bo jest tak mocno związany z Hammondem. Pamiętam, jak jeszcze chyba byłem w szkole podstawowej, kiedy gazety obwieściły, że pierwsze organy Hammonda będą w Polsce. Dziś może je kupić każdy, ale nie jest łatwo kupić 40 czy 50. Pasja jednego człowieka spowodowała, że mamy taką piękną kolekcję, jedyne Muzeum Hammonda w Polsce czy nawet na świecie – mówił odwołując się tym samym do Pawła Wawrzeńczyka, który swoje zbiory udostępnił tej placówce.
W otwartym w 2021 roku muzeum można zobaczyć ponad 60 instrumentów. Nad sprawnością wielu z nich czuwa Wojciech Niebelski.
Na czwartkowej uroczystości pojawił się także fotografik, Jarek Wierzbicki, który przekazał Muzeum Hammonda zdjęcie Wojciecha Karolaka swojego autorstwa, które żegnało muzyka na jego pogrzebie.
Obecny na imprezie Henryk Milcarz, prezes Wodociągów Kieleckich z uznaniem patrzył na rozwijające się muzeum.
– Tworzy się piękny zakątek poświęcony muzyce. No cóż, tylko pogratulować. Pozostaje nam sobie życzyć, żeby tego typu miejsc było w Kielcach jak najwięcej, bo dzięki nim nie tylko budujemy naszą wrażliwość, ale też rozsławiamy Kielce – stwierdził.
Wojciech Karolak
Wojciech Karolak żył w latach 1939-2021. Polski wirtuoz organów Hammonda. Współpracownik m.in. Krzysztofa Komedy, Andrzeja Trzaskowskiego, Jana Ptaszyna Wróblewskiego czy Jarka Śmietany. Swoją muzyczną karierę zaczynał jako saksofonista, jednak w 1961 roku porzucił saksofon i poświęcił się całkowicie pianistyce. W 1973 stał się posiadaczem organów Hammonda B-3. Pisał piosenki rozrywkowe i kabaretowe, suity, muzykę do filmów (m.in. „Konopielka”) i spektakli teatralnych, a także liczne tematy jazzowe.